W trzecim sezonie “Doom Patrolu”, serial można rzec odnalazł swój właściwy, narracyjny rytm. Efektem jest cudowny festiwal wyluzowanego absurdu, który daje widzowi moc szalenie pozytywnych wrażeń. A przecież to dopiero początek.
Drugi sezon “Doom Patrolu” miał realizacyjne kłopoty związane z pandemią, w związku z czym był nieco krótszy i nie zakończył się w momencie, w którym twórcy planowali. Dlatego pierwszy odcinek trzeciego sezonu trzeba uznać za prawdziwy finał historii Dorothy i Candelmakera i pożegnanie z Nilesem Caulderem, który tak bardzo namieszał w życiu każdego z członków superbohaterskiej grupy. Zapewne część widzów spodziewała się czegoś bardziej spektakularnego, tymczasem scena konfrontacji Dorothy i ognistego potwora jest wyjątkowo krótka. Bardziej w tym odcinku wybrzmiewają kolejne rozliczenia z przeszłością bohaterów, próby ustabilizowania ich życiowej sytuacji i przede wszystkim życie bez parasola ochronnego Nilesa Cauldera. Okazuje się, że mimo pewnych problemów to życie wcale nie układa się tak źle, jakby Doom Patrol wyrwał się nagle ze szponów toksycznego związku. Ich były mentor nie byłby jednak sobą, gdyby nie potrafił nawet zza groby nadal realnie wpływać na grupę swoich podopiecznych.
I tak: Rita zostaje sam na sam z tajemniczą zagadką, do której Niles zostawił jej klucz – co z tego wyniknie jeszcze się okaże. O tym, że cień Nilesa cały czas wisi nad drużyną przekonujemy się na początku drugiego odcinka, kiedy pojawia się Bractwo Zła, gotowe na konfrontację z bohaterem granym przez Timothy’ego Daltona i wysyła na Ziemię godnego przeciwnika, w postaci Garguaxa Burzyciela (którego tytułowany jest jeszcze kilkoma innymi, epickimi określeniami). Głównym zadaniem Garguaxa ma być odnalezienie Rity Farr i jak się okazuje, zajmie mu to baaardzo dużo czasu.
W momencie prezentacji tego wydawałoby się wyjątkowego złoczyńcy, twórcy serialu wrzucają bohaterów i widzów na zadziwiające fabularne obrzeża, na których złoczyńca okazuje się całkiem spoko gościem. Natomiast Doom Patrol (prawie w komplecie) ma w nosie przygody i postanawia wybrać się na wczasy. Robi się nostalgicznie i leniwie, ale jednocześnie tak dziwnie jak tylko może być – no bo jak można określić posiadówę w kurortowej restauracji, podczas której widzimy tańczących i szczęśliwych bohaterów i przeglądającego im się z wyrozumiałym uśmiechem Pożeracza Światów? Jakby wiedząc, że za chwile przekroczą granicę tolerancji odbiorców, twórcy nagle włączają drugi bieg i serwują szokujący finał drugiego epizodu, który jeszcze mocniej wybrzmiewa na początku trzeciego, kiedy to Larry otrzymuje cztery duże kurierskie przesyłki. A potem robi się już cholernie dziwnie, zwłaszcza kiedy w serialu debiutują Dead Boy Detectives znani z ”Sandmana” Neila Gaimana.
W tych trzech odcinkach nowego sezonu “Doom Patrolu” każdy z bohaterów dostał swoje pięć minut, co przyczyniło się do równomiernego rozwoju wszystkich postaci. O dziwo, dużo lepiej ogląda się występy tych cudownych przegrywów bez udziału manipulującego nimi Nilesa, dzięki czemu serial od razu zyskał na lekkości. W świetnym stylu są również wprowadzane nowe postacie, na czele z przywołanym wyżej Gaurgaxem, ale też jak na razie enigmatyczną i wprowadzaną stopniowo do fabuły Madame Rouge graną przez Michelle Gomez znaną z “Doktora Who”, czy netflixowych “Chilling Adventures of Sabrina”. To świetny ruch, bo aktorka już za sprawą samej swojej fizys doskonale pasuje do formuły “Doom Patrolu”. Bardzo dobrze zaprezentowali się również martwi, chłopięcy detektywi z ich pyskatą koleżanką, dzięki którym mogliśmy odbyć niezwykłą podróż po zaświatach w trzecim odcinku, z jedną z najbardziej absurdalnych i zabawnych scen w serialu (It’s just vomit!). Słowem jest zabawnie, bardzo niecodziennie i pomysłowo. Tylko czy ta formuła przekraczającego kolejne granice absurdu, znajdzie uznanie w oczach wszystkich widzów “Doom Patrolu”?
Mówiąc prawdę, mam to całkowicie w d… w nosie. Ta dawka fantastycznego relaksu, którą zaoferowały trzy pierwsze odcinki “Doom Patrolu” była jedynym w sobie doświadczeniem i w moim przypadku sprawiła, że jeżeli dotąd lubiłem tych bohaterów, to po tej nowej dawce przygód po prostu ich pokochałem. Dzięki nim znalazłem się dalekim uboczu tradycyjnych superbohaterskich opowieści i spędziłem czas w towarzystwie cudownych freaków, którzy czy to w tańcu, czy to obrzygani, przez chwilę byli autentycznie szczęśliwi. Z ostatnich seriali chyba tylko “Co robimy w ukryciu” zapewnia tyle zabawy i uwielbienia dla swoich bohaterów, że nawet zamarzył mi się crossover między tymi dwoma produkcjami – to byłoby coś naprawdę wyjątkowego zobaczyć razem wampiry ze Staten Island z członkami Doom Patrolu. Jak na razie można się cieszyć jedną i drugą produkcją, które co tydzień są obowiązkowym serialowym daniem na platformie HBO GO. A te trzy, jednocześnie udostępnione odcinki stanowiły najprawdopodobniej intro do głównej historii z Madame Rouge w roli głównego oponenta superbohaterskich przegrywów, choć kto wie, w tym serialu wszystko może się zdarzyć. I niech się zdarza.
https://www.youtube.com/watch?v=kuUFOmvyKo4
Foto © Warner Bros. Television
Doom Patrol, sezon 3 (odcinki 1-3)
Nasza ocena: - 85%
85%
Twórcy: Jeremy Carver. Występują: Diane Guerrero, Brendan Fraser, April Bowbly i inni. Warner Bros. Television 2021