Tom King to już stały element na firmamencie twórców Uniwersum DC. Scenopisarska gwiazda, która jednak przygasała, ilekroć miała do czynienia z Batmanem. Tym razem Batman jest tylko w tle, choć musimy pamiętać, że Mrocznego Rycerza w zasadzie utożsamiamy z tytułowym Gotham.
Rok pierwszy w tytułach superbohaterskich komiksów dotąd dotyczy zazwyczaj originu danego herosa. Jednak tym razem na tapetę zostaje wzięte całe miasto – Gotham. O jego przeszłości mieliśmy okazję przeczytać w co najmniej kilku komiksach wydanych w ostatnich latach przez Egmont (choćby “Budowniczowie Gotham” ze scenariuszem Scotta Snydera). Dlatego też przeszłość miasta Batmana zaczyna się plątać, odkształcać, zamazywać i jednocześnie wypełniać kolejnymi opowieściami, od których wprost pęcznieje. Najlepiej zatem uznać te wszystkie próby nakreślenia genezy Gotham za wersje elseworldowe i wtedy od razu zmienia się nastawienie. Szczególnie, że w przypadku opowieści ze scenariuszem Toma Kinga, twórca ów nie ma skrupułów by docisnąć i wyjątkowo namieszać w drzewie genealogicznym Batmana. Dobrze, że przy okazji serwuje nam pierwszorzędną opowieść z gatunku kryminału noir, z typowym (choć jak się z czasem okazuje, nie do końca) dla tego wycinka popkultury bohaterem.
O tym, że King umie w noir przekonywał już czytelników w “Szeryfie Babilonu”, czy w ‘Rorschachu”. Tutaj dostał do pary rysownika Phila Hestera, który stworzył nacechowaną cartoonową stylistyką wizję Gotham. Nie są to zatem kadry z posmakiem realistycznej klasyki, jak choćby w ‘Noir Burlesque” Mariniego, a bardziej klimatem i pomysłami przypominają eksperymenty Eduardo Risso ze „100 naboi”. Gdyby jakiś czas temu nie pojawił się w komiksowej ofercie „Dobry Azjata” smakowałbym te rysunki bardziej, a jest tak, że podczas czytania komiksu Kinga można momentami mieć lekkie deja-vu względem wydanego przez Lost in Time komiksu – bo podejmuje i podobną tematykę uprzedzeń rasowych i jest w swej fabule wyjątkowo bezkompromisowy, eksponując uzasadnioną w świecie przedstawionym brutalność.
Bohaterem “Gotham Rok pierwszy” jest prywatny detektyw (kiedyś policjant) Slam Bradley. W dość nieoczekiwany sposób wplątuje się w sprawę określaną mianem porwania stulecia – ktoś uprowadził malutka córeczkę Richarda i Constance Waynów, którzy są tu przedstawieni jako dziadkowie Bruce’a Wayne’a. Sprawa porwania z każdą przewracaną stroną robi się coraz bardziej skomplikowana i pełna niewygodnych niuansów. Każdy coś tu ukrywa i nawet w obliczu tak haniebnego i potępianego społecznie czynu, myśli tylko o swoich potrzebach. Także z tego powodu dziedzictwo Waynów ma stać się dla Batmana ciężarem nie do udźwignięcia, a samego superbohatera zobaczymy w komiksie wysłuchującego opowieści o porwaniu i jego okolicznościach z ust sędziwego, głównego bohatera. Slam Bradley, który przetrwał całą tę zawieruchę nie rozczula się nad sobą i mówi bez ogródek jak było oraz jaki wpływ na późniejsze losy miasta miało to co się wówczas wydarzyło. Tytuł ma zatem logiczne wyjaśnienie, bo przedtem Gotham było ostoją prawości i bezpiecznych ulic (choć też za pewną cenę), natomiast po porwaniu i wszystkim co się wydarzyło później, jakby olbrzymi cień spadł na miasto, które nigdy się spod niego nie wyzwoliło.
Nie ma co ukrywać – to jest opowieści pisana pod dzisiejsze czasy. W pewnej warstwie bardzo prowokacyjna dla fanów Batmana, ale właśnie takich opowieści wymaga nasza rzeczywistość. Opowieści, które szarpią dawne rany, starają się spojrzeć na kulturowe dziedzictwo od nowej strony, można nawet rzec, że to rodzaj fabularnego eksperymentu testującego poziom tolerancji u czytelników. Podobała mi się w tej historii bezkompromisowość Kinga, intensywność rysunków i barw, znakomite sportretowanie dwóch kobiecych bohaterek (bo w przypadku Richarda Wayne’a to nieco sztampa – ale pewnie założona z góry), a jednak mam wrażenie, że King aż za bardzo chciał coś istotnego przekazać, coś udowodnić, coś czego dotychczas się nie ruszało odwrócić do góry nogami. Szacunek za ambicję i potrzebę, ale momentami odczuwałem to tak, że ów rodzaj ideologicznego wyzwania był dla twórców ważniejszy, niż opowiedzenie bardzo dobrej historii. I tak, historia jest udana, ale jej postscriptum i wszystkie rewelacje, którymi raczy czytelników Tom King, część fanów na pewno odrzuci, wciąż trzymając się mocno batmanowego kanonu.
Gotham. Rok pierwszy
Nasza ocena: - 70%
70%
Scenariusz: Tom King. Rysunki: Phil Hester. Tłumaczenie: Paulina Walenia. Egmont 2024