Trzeci tom zbiorczy „Hitmana” nieco odstaje dawką humoru od tomu wcześniejszego. Jest poważniej, z nutą nostalgii i bez aż tak wielkiej ilości szyderstwa. Ale, mimo tego, to nadal Hitman. I to nadal Garth Ennis w dobrej formie.
Jak przystało na przygody Tommy’ego Monaghana, znajdziemy tu mnóstwo bezpardonowej przemocy i ulicznie rozumianą sprawiedliwość, która egzekwowana jest za pomocą wielkich spluw i znacznej ilości amunicji. O naszych bohaterów upomni się przeszłość, przez co znajdą się na celowniku oddziału specjalnego SAS, a przy okazji nadepną na odcisk lokalnej mafii. To wszystko zawiedzie ich aż do Afryki, gdzie za sowitą opłatą będą bronić przywódcy pewnego państewka… aż wszystko (jak to w ich przypadku) nie weźmie w łeb i okazja na zarobienie łatwej kasy zmieni się w mało przyjemną walkę o przetrwanie. Poznamy też nieco przeszłości Monaghana, ale i dowiemy się, którego z trykociarzy szanuje. Na koniec będziemy mieć okazje poznać siostrę Tommy’ego, a on sam z kolei dostanie szansę na rozliczenie z niezbyt przyjemną przeszłością.
To tom Hitmana inny, niż poprzednie. Widać, że Ennis nieco oswoił się ze swoim bohaterem i mimo, że nie omieszkuje wrzucać go w coraz to nowe kłopoty, to stara się też nadać mu nieco bardziej swojski, ludzki wyraz. Więc Monaghan okazuje się być z mocniej zarysowanym kręgosłupem moralnym, niż sądziliśmy. Będzie potrafił zrozumieć, że nie każdy Angol jest zły (nawet, jeśli jest z SAS i chce mu odstrzelić głowę), niekoniecznie będzie przeliczał każdą rzecz na pieniądze i odkryje, co oznaczają rodzinne więzi. Okaże się jednocześnie facetem nie tylko ze skomplikowanym związkiem, który jakoś usiłuje utrzymać w kupie, ale też gościem o bardzo trudnej historii rodzinnej, kórej zrozumienie stawia go w nieco innym świetle.
Nie brak tu z jednej strony absurdalnych wstawek humorystycznych, typowych dla scenariuszy Ennisa, nie brak też ostentacyjnie okazywanej niechęci do tego, co jawnie brytyjskie. Jak na Irlandczyka przystało, Ennis gardzi Królestwem i tym, co ono reprezentuje. Jednak widoczna jest w tym tomie swoista ewolucja bohatera. Od kolesia z nadprzyrodzonymi mocami (z których zresztą niechętnie i rzadko korzysta), po człowieka skomplikowanego, uwikłanego w sprzeczności i miotanego koszmarami. Monaghan w zawartych w tej części historiach zdaje się tracić nieco swojej nonszalancji, ale zyskuje bardziej człowiecze oblicze – co sprawia, że można go polubić jeszcze bardziej. No i robi czasem dobre uczynki, nie tylko dla siebie samego.
Kierunek, w jakim zmierza Hitman zdecydowanie mi się podoba i jest wart uwagi. Ennis ciekawie rozwija tę postać i – jako że jeszcze dwa zbiorcze tomy przed nami – mam wrażenie, że przynajmniej kilka razy scenarzysta nas zaskoczy. W warstwie graficznej na posterunku nadal John McCrea i w tym zakresie nic się tak naprawdę nie zmieniło. Jego kreskę trzeba po prostu lubić. Jest brudna, niedbała, ale pełna dynamiki i wydaje się pasować do perypetii Hitmana idealnie.
Tom wieńczy dość absurdalny zeszyt pt. „Do licha z przyszłością”, który fabularnie jest taki sobie, bo zbyt mocno ociera się o absurd, ale który jednocześnie przypomina, jak bardzo Ennis nie lubi trykociarzy. No, poza jednym, z którym Tommy spotka się w tym tomie w jednej z historii.
Jeśli Hitman odrzucił Was we wcześniejszych swoich przygodach – to ten tym bardziej Was do siebie nie przekona. Jednak, jeśli jesteście jego fanami, to jest album, który zdaje się być najważniejszym dla istoty samej postaci (przynajmniej z tych wydanych dotychczas w Polsce) i bezwzględnie warto po niego sięgnąć.
Hitman, tom 3
Nasza ocena: - 75%
75%
Scenariusz Garth Ennis. Rysunki: John McCrea. Wydawnictwo Egmont 2020