Gorący temat

Księga Etty. Droga donikąd, tom 2 – pierwsze queerowe postapo? [recenzja]

Księga Etty to drugi tom trylogii „Droga donikąd” Meg Elison, stanowiącej ponurą, dystopijną wizję świata, kiedy tajemnicza choroba w znacznym stopniu redukuje globalną populację kobiet, a wiele z porodów kończy się śmiercią zarówno matki i dziecka – szczególnie, jeśli rodzi się dziewczynka. Autorka nakreśla wizję przyszłości zdominowanej przez mężczyzn, przypominając jednocześnie, jak trudno być kobietą, kiedy znikną, rozmyją się kruche prawa i społeczne zasady ją chroniące.

Ta książka nie jest sensu stricte lewicowym, feministycznym manifestem, choć prawa strona społeczno – politycznego postrzegania świata zapewne tak ją będzie oceniać, odmawiając jej prawa do miana świetnej literatury – jaka jest. Jednak nie jest to ślepy, radykalny krzyk lewicowego marginesu, ale mądry, uczciwy głos w obronie kobiet, i nie tylko. Świat powieściowy nie jest miejscem przyjaznym, ale do tego ogólnie przyzwyczaiło nas już postapo jako takie. Uprzedmiotawianie kobiet w wizjach postapokaliptycznych nie jest niczym nowym, jednak nowatorskie u Elison jest skupienie się właśnie na kobiecej perspektywie rzeczywistości. Autorka starannie charakteryzuje świat zdominowany (także liczebnie) przez mężczyzn i ukazuje cały wachlarz problemów, z jakimi muszą się mierzyć kobiety, kiedy kruche, umowne społeczne normy i prawa upadają i zaczyna rządzić prawo silniejszego. „Księga Etty” nie różni się jakoś przesadnie kanwą opowieści od tomu pierwszego, choć czas akcji został przesunięty znacząco później i Bezimienna Akuszerka jest tu bardziej legendą, niż wspomnieniem, a społeczność, jaką założyła także pokazana jest jako niekoniecznie pozbawiona wad i wyidealizowana struktura. Bowiem zawsze pojawi się odmienność, która nie będzie akceptowana, przez nie wpisywanie się w ustalone normy.

„Księga Etty” ukazuje nam Nowhere, kobiecą enklawę, zapoczątkowaną przez Akuszerkę w poprzednim tomie, jako matriarchalne zgrupowanie, gdzie Rodzicielki stanowią swoistą elitę grupy. A nadrzędnym, pożądanym celem społeczności jest prokreacja oraz rodzenie dzieci, co ma ustabilizować, ale i przywrócić równowagę w płciowych proporcjach oraz zapewnić zwyczajne przetrwanie dla ludzkości jako takiej. Pozornie idealne miejsce, gdzie kobiety znajdują schronienie i mogą prowadzić swój normalny byt również okazuje się posiadać wady, również zdaje się kierować swoistym, zero-jedynkowym postrzeganiem, przez które kobiety nieheteronormatywne, bądź jednostki transpłciowe muszą mierzyć się z ostracyzmem ze strony reszty społeczności. Są pozornie akceptowane, ale jednak odsuwane na margines grupy, jako że nie podejmują się ustalonej w ramach społeczności normy, nie przyjmują na siebie kluczowego celu (i ryzyka) ciąży i rodzicielstwa.

Elison ciekawie kreśli świat postapokaliptyczny, który nie jest czarno – biały. Jest w nim miejsce na mroczną wizję społeczności typowo męskiej, reprezentowanej przez zgromadzenie Lwa z Estiel – fanatycznego, samozwańczego przywódcy, uosabiającego wszelkie grzechy patriarchatu i siłowo dominującego nad kolejnymi grupami, miasteczkami i enklawami społecznymi. Z drugiej strony obraz „kobiecego zgrupowania” także okazuje się daleki od ideału, uwikłany we własne obsesje, kreujący w imię swoich osobistych idei klasowość i rozwarstwienia społeczne, uderzające w osoby transseksualne.

To bodaj pierwsza powieść, która w ogóle dostrzega transseksualizm w odniesieniu do postapokalipsy i próbuje opisać ową problematykę w sposób uczciwy i bez popadania w tendencyjną skrajność. Elison – na przykładzie relacji Etty/Eddy’ego i Flory ukazuje złożoność problematyki transpłciowości i ciężar, z jakim osoby transpłciowe muszą się mierzyć na co dzień. Nie tylko w świecie, gdzie klasyczny model rodziny został zburzony i zastąpiony przez skupione na maksymalizacji możliwości prokreacyjnych Roje (dające skądinąd wiele obyczajowej i seksualnej swobody kobietom, modelując zupełnie nowy schemat relacji społecznych i partnerskich), ale też w naszej, współczesnej rzeczywistości, gdzie obyczajowe normy są wciąż – mimo wielu pozytywnych zmian w tym zakresie – bardzo sztywne. Dodatkowo interesujące i słuszne okazują się rozważania nad koncepcjami dobra i zła. Co jest – w realiach zastanego świata – rzeczywiście moralnie dobre, pożądane, akceptowane? A co jest uzurpowaniem sobie władzy nad ludzkim życiem, w imię większego dobra? W której z kilku prezentowanych w powieści społeczności kobieta jest tak naprawdę wolna? I co oznacza wolność? Takich rozważań na kartach księgi Etty jest dużo, ale nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Autorka pozwala czytelnikowi samemu dochodzić do konkluzji, zajmować stanowisko, co tylko podnosi literacką wartość książki.

Owszem, sam świat , jego realia, mogłyby być ciut bardziej dopracowane, precyzyjniej przedstawione. Choćby fakt jakości amunicji odnalezionej przez mieszkańców Ommunu w podziemnym bunkrze (okres trwałości amunicji to plus minus 10 lat), czy jakości paliwa oraz samych umiejętności prowadzenia ciężarówek, przy jednoczesnym zatracaniu wiedzy Starego świata, zacieraniu się, przeinaczaniu nazw własnych miejsc. Z jednej strony regres świata bardzo posunął się do przodu, wielkie miasta to już praktycznie zgliszcza i nikt nie pamięta, czym była choćby Statua Wolności (Niyok „wielka, zielona kobieta w wodzie”), a z drugiej pewne czynności, czy dobra z minionych czasów nadal zachowują swoją pierwotną jakość. I kiedy same umiejętności można wytłumaczyć tradycją kultywowania ich ze względu na przydatność, oraz nauczanie w tym celu kolejnych pokoleń, tak zachowania wartości użytkowej wielu rzeczy już się tak łatwo wyjaśnić nie da, co stanowi pewien dysonans w konstrukcji świata przedstawionego.

„Księga Etty” nie popada we wtórność względem „Księgi Bezimiennej Akuszerki” i stara się wciąż rozwijać świat przedstawiony o kolejne, ważne aspekty związane z ludzką seksualnością, z kreacją społecznych norm i rolą oraz prawami kobiet w obrębie społeczności, w jakiej funkcjonują. To wizja śmiała, wizja przełamująca pewne tabu. Wizja ciekawie podejmująca tematykę queerową, osadzając ją w estetyce zwyczajowo kipiącej testosteronem i dającej głos głównie mężczyznom. Bodaj pierwsze queerowe postapo w literaturze to świetna lektura, mieszająca historię przygodową z obyczajową i fantastyczną, a to wszystko osadzone w ciekawie nakreślonym (choć miejscami niedopracowanym) świecie postapo. Wizja na równi fascynująca, co przerażająca, zwłaszcza, kiedy uświadomimy sobie, jak kruche i ulotne są tak naprawdę trzymające nasz świat w ryzach prawa, zasady i normy społeczne.

Księga Etty. Trylogia Droga donikąd. Tom 2

Nasza ocena: - 80%

80%

Meg Elison. Dom Wydawniczy Rebis 2021

User Rating: 5 ( 1 votes)

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Wszystkie drogi prowadzą – umarł król, niech żyje król? [recenzja patronacka]

Umarł król, niech żyje król! Chciałoby się powiedzieć po lekturze drugiej książki Łukasza Kucharczyka. Bo …

Leave a Reply