Gorący temat

Lucia – porucznik Guerrero w odsłonie pierwszej. I miejmy nadzieję, nie ostatniej [recenzja]przedpremierowo 

Przyznam, że na kolejne powieści Bernarda Miniera już od dłuższego czasu zwykłem czekać z nerwowym podnieceniem. To jeden z moich ulubionych twórców tego gatunku, przynajmniej spoza Polski, cechujący się nietuzinkowymi pomysłami i sprawnym warsztatowym wykonaniem. Więc kiedy w moje ręcej trafiła jego „Lucia”, nie odkładałem lektury zbyt długo.

„Lucia” to początek nowej serii, z tytułową bohaterką, porucznik hiszpańskiej Guardia Civil, Lucią Guerrero. Policjantka jest oczywiście krąbrna, niekoniecznie trzymająca się ściśle litery prawa, ale za to niezwykle skuteczna, a do tego bardzo konsekwentna w dążeniu do celu. I trzeba przyznać, że w obliczu najnowszej sprawy ta jej konsekwencja bardzo się przydaje. Zwłaszcza, że bestialsko zamordowany zostaje partner Lucii, a jego ciało sprawca, bądź sprawcy w charakterystyczny sposób upozowali, przekształcając miejsce zbrodni w inscenizację niczym z barokowego obrazu. W międzyczasie grupa studentów z Salamanki, za pomocą zawansowanego programu analitycznego dla kryminologów, nad którego opracowaniem pracują, wpada na ślad podobnych zbrodni, rozrzuconych w czasie na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Czy morderstwa z przeszłości i zabójstwo policjanta mają ze sobą związek? Czy winnym jest błyskawicznie zatrzymany w związku ze sprawą schizofrenik z wielorakim rozszczepieniem osobowości? Jakie ponure sekrety kryją senne okolice Madrytu i Salamanki? I w końcu – jaki związek z nimi ma nasza pani porucznik Lucia Guererro?

Nowa powieść Miniera nie zawodzi samym konceptem wyjściowym. Zawiązanie akcji naprawdę zapowiada pełnokrwisty thriller, napisany z rozmachem i przede wszystkim oparty na ciekawej kreacji głównej bohaterki. Owszem, nieco szablonowej – kobieta po przejściach, z małoletnim synem mieszkającym z ojcem i jego nową żoną, a zarazem policjantka z przypadkowo zdobytą policyjną sławą, która bardziej jej ciąży, niż pochlebia oraz z ponurym brzemieniem z przeszłości, z którym sama nie potrafi sobie poradzić. Jednak jest coś w postaci Lucii – mimo tej schematyczności – pociągającego. Może ta nieugiętość, może bezkompromisowość w dążeniu do prawdy? Może to bijące od jej zachowania przeświadczenie, że mimo wszystko, każda zbrodnia winna zostać rozwikłana, a każdy sprawca odkryty i schwytany? A może w końcu sama płeć, pokazująca, że rola twardego, nieustępliwego gliny nie jest zarezerwowana tylko dla mężczyzn, bo ten schemat roli da się zaadaptować także dla kobiety. I to z równym, a może nawet większym, bo tchnącym świeżością powodzeniem? Jej kreacja z pewnością jest nie tylko dobrym otwarciem serii, ale też zapowiedzią kolejnej bohaterki, która ma szansę mocniej zaistnieć w annałach europejskiego kryminału. Odświeżająca też wydaje się zmiana otoczenia. Po nieco już wyeksploatowanej Francji przyszedł czas na odmienną jednak nieco kulturowo i społecznie od społeczności znad Loary, gorącą, duszną, ale też bardziej emocjonalną Hiszpanię. Kolejnym plusem są ciekawe poboczne wątki (choc niektóre nie do końca wyeksploatowane) oraz wykorzystanie odniesienia do rzeczywistej postaci Billy’ego Milligana – człowieka oskarżonego o potrójny gwałt, w którego ciele żyły aż dwadzieścia cztery osobowości.

Jeśli chodzi o samo prowadzenie fabuły, to niestety tutaj uwidaczniają się pewne braki, pewne zgrzyty, które rzutują na finalną ocenę. Choćby fakt, że w przypadku tak starannie upozowanych miejsc zbrodni nikomu nie przyszło do głowy skonsultować owych inscenizacji z ekspertem, historykiem sztuki. Coś, co z jednej strony nasuwać się powinno z czystej logiki i pragmatyzmu śledczych, tak z drugiej strony słuszność takiego postępowania podrzucają dodatkowo liczne przykłady powieści kryminalnych. A bohaterowie – chcąc nie chcąc, osadzeni we współczesnych realiach nie trwają w próżni i muszą być przynajmniej z grubsza obeznani z popkulturowym dorobkiem, jeśli już nie za sprawą książek, to choćby i kina. A skoro sprawca upozowuje ofiary, to siłą rzeczy, mają one stanowić określony przekaz. W powieści niestety ani w przeszłości, ani obecnie nikomu nie przychodzi do głowy szukać porównań, dopasowań. Owszem, Lucia wpada na ten pomysł, ale jednak stanowczo zbyt późno. Studenci także dostrzegają schemat, ale nie wykazują oczywistego odruchu weryfikacji scenerii miejsc zbrodni choćby w internetowej wyszukiwarce. Owszem, trochę przemodelowałoby to, mam wrażenie, fabułę i dlatego autor odsuwał ów zabieg możliwie daleko. Jednak – niestety – mocno to w powieści uwiera, ta policyjna nieporadność, ten brak logiki w działaniu. Zarówno niegdyś, jak dziś. A i samo rozwiązanie sprawy zdaje się nieco na siłę przygotowanym twistem, w której finalny monolog sprawcy ma za zadanie uzupełnić i objaśnić czytelnikowi wszystko, czego nie udało się zaimplementować w fabułę. I trochę szkoda to pisać, ale jednak Minier zwykł robić to lepiej.

„Lucia” to, mimo pewnych niedociągnięć, powieść warta uwagi, przede wszystkim przez rys swojej tytułowej bohaterki, po której osobiście wiele sobie obiecuję. Liczę, że w kolejnych częściach serii Bernard Minier pozwoli jej rozwinąć skrzydła, ale też skupi się bardziej na samej kryminalnej intrydze, by co najmniej dorównać wcześniejszym swoim tytułom, tym z Martinem Servazem.

Lucia

Nasza ocena: - 70%

70%

Bernard Minier. Tłumaczenie: Monika Szewc - Osiecka. Dom Wydawniczy Rebis 2023

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Strychnica – „Stranger Things” po irlandzku [recenzja]

„Strychnica” to powieść z gatunkowego pogranicza, zawierająca w sobie i klasyczną grozę, i dark fantasy …

Leave a Reply