Drugi komiks Tillie Walden wydany przez Kulturę Gniewu potwierdza fakt, że mamy do czynienia z jedną z najciekawszych, czy mówiąc wprost najlepszych aktualnie autorek w światowym komiksie.
Czasami jest tak, że tematyka komiksu to zupełnie nie twoja bajka. Autobiograficzna opowieść o nastolatce, której olbrzymią część życia zajmowało łyżwiarstwo figurowe i synchroniczne, na liście komiksowych priorytetów u dajmy na to faceta w średnim wieku znajduje się gdzieś na końcu takiej listy, o ile w ogóle. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z Tillie Walden, której “Załoga Promienia’ wydana w zeszłym roku przez Kulturę Gniewu pokazała polski czytelnikom i czytelniczkom niezwykle świeże oblicze gatunku science fiction.
To prawda, że określenie queerowa fantastyka może na część fanów komiksu działać odstraszająco, tak jak zapewne autobiografia młodej lesbijki zadziała w przypadku “Zawirowań”. Nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia jedną z najbardziej angażujących, mądrych, smutnych i prawdziwych zarazem autobiograficznych opowieści (nie tylko komiksowych), która w zamierzeniu miała całkiem inne priorytety, takie bardziej w duchu walczącym. A wyszła z tego mimo wszystko nostalgiczna podróż do krainy dzieciństwa, co jednak nie wyklucza, że w zakamarkach tej krainy mogą czaić się różnej maści potwory, zaś sama bohaterka stanie przed różnorodnymi, życiowymi próbami.
Już okładka “Zawirowań” wiele nam mówi o treści komiksu. Kilka łyżwiarek ćwiczących układ, wśród nich młoda Tilly, niby w grupie, ale ze spojrzeniem uciekającym w przeciwną stronę niż u innych dziewczyn. W tej okładkowej grafice jest coś tak niezwykle sugestywnego, że niemal odczuwamy samotność bohaterki. Młode łyżwiarki na tym obrazku są zepchnięte gdzieś na bok, bo tak też toczy się ich nastoletnie życie, gdzieś na marginesie, wczesnymi porankami, kiedy większość ich rówieśników jeszcze śpi, w takt komend trenerek i regulaminowych wytycznych. Co chcą osiągnąć, dlaczego tak się męczą – wydaje się, że Tillie Walden zadaje sobie do dzisiaj to pytanie, zwłaszcza że ani ona, ani żadna z jej rówieśniczek nie pretendowały do jakichś wielkich sportowych karier. Po prostu – to była część ich nastoletniego życia, czasami jako wynik ambicji rodziców, a czasami jako realizowanie marzenia z dzieciństwa, które nagle zmieniło się w bolesną próbę życia, niemal survival.
Głównie w takich okolicznościach, choć są tu też migawki ze szkół, do których uczęszczała Tillie poznajemy jej najważniejsze życiowe doświadczenia z tego okresu. Przewija się tu rodzina – nie tylko matka i ojciec, ale i bracia – wszyscy jakby mnie ważni od tego co działo się w jej łyżwiarskim (i zarazem uczuciowym) świecie. Mniej ważni od trenerek, od koleżanek, od pewnej sportowej rutyny wraz ze wszystkimi jej konotacjami, która okradała młode dziewczyny z ich nastoletniego życia.
W jakimś sensie o tym miała być ta autobiografia, jak przyznaje w posłowiu Tillie Walden. Nieprzypadkowo zaczyna się od sceny treningu, w którym główną rolę odgrywa rozkazujący krzyk. Jednak im dalej w las, tym ta opowieść zmienia swój charakter, stając się kroniką wychodzenia ze szczelnego kokonu młodej dziewczyny, któr doskonale wie, że świat i jego zasady są w większości przypadków przeciwko niej. Dlatego liczy się szukanie wsparcia u innych osób, kiedy na takie wsparcie lub zrozumienie w rodzinie można liczyć jedynie na minimalnym poziomie. Jednak i w tym przypadku Tillie Walden nie celebruje tych niewygodnych faktów, a bardziej zwraca uwagę na inne, czasami zupełnie przypadkowe, jak sekwencja z wypadkiem, który rozregulowuje jej psychiczne życie i pozostaje tajemnicą.
I na tym właśnie polega ta autobiografia- nie jest to żadna mickiewiczowska oda do młodości, która ma wylatywać ponad poziomy, tylko raczej rzecz o rozpaczliwych czasem próbach utrzymania się na powierzchni nastoletniego życia. Tillie jak sama oznajmia w posłowiu, pisała i rysowała bardziej o tym co czuła w czasie opisywanych przez nią wydarzeniach niż jak je zapamiętała, a między wierszami można również wyczuć, że swoją opowieścią chciała podsumować, zakończyć i zamknąć etap wczesnej młodości.
Dziś, po lekturze tego albumu możemy jeszcze bardziej podziwiać “Załogę Promienia”, która również w dużym stopniu oparta jest na kanwie młodzieńczych doświadczeń autorki. Jednak najbardziej zadziwiający jest jeden fakt, który być może umknął części czytelników. “Zawirowania” zostały opublikowane kiedy ich autorka miała dwadzieścia jeden lat. Wydaje się niemożliwe, że można napisać tak dojrzałą i mądrą opowieść oraz rysunkowo ukształtować indywidualny, prosty i zarazem sugestywny styl w tak młodym wieku, ledwie kilka lat po opisywanych przez siebie wydarzeniach. Ale widać była to wystarczająca perspektywa dla młodej autorki komiksowej, która postanowiła podzielić się z czytelnikami swoimi młodzieńczymi doświadczeniami. Takimi, wśród których każdy z czytelników może odnaleźć części wspólne z własną opowieścią o życiu.
Zawirowania
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz i rysunki: Tillie Walden. Tłumaczenie: Kaja Makowska. Kultura Gniewu 2023