Polski komiks niezależny to twór, który ma jedna charakterystyczną cechę – albo się go kocha, albo nienawidzi.
Nie inaczej jest w przypadku albumu Szymona Kazimierczaka – „Pingwin i inne opowieści”, który ukazał się w ramach serii „Biblioteka polskiego komiksu niezależnego” Wydawnictwa Granda.
I jedno, co można z całą pewnością powiedzieć, że to album zdecydowanie dla polskiej sceny alternatywnej mocno reprezentatywny.
Kazimierczak to autor, którego wielu miłośników rysowanych obrazków może kojarzyć. Autor zabawnego zine’a „Lewą ręką spisane” z całą pewnością nie jest nowicjuszem, a przez te wszystkie lata swoich dzielnych zmagań, by na rynku komiksowym zaistnieć, udało mu się spłodzić kilka ciekawych projektów. „Pingwin i inne opowieści” to zgrabna przekrojówka dorobku komiksiarza, trafnie prezentująca dość szeroki zakres jego twórczych zainteresowań. I to zarówno w warstwie scenariusza, jak i rysunku. Sama historia tytułowa to – nie ukrywam – jedna z najlepszych, choć w wymowie cholernie smutna – rzecz w całym zbiorku. Ale jeśli rzucimy okiem na świetnie zilustrowane „Bonjorno Porno”, czy arcy-satyryczną parafrazę z „The Watchmen” Alana Moore’a ( której twórca oryginału raczej by nie docenił ) w „Strażnikach. Początku”, to dostrzeżemy, ze Kaźmierczak ceni sobie nie tylko zabawę forma graficzną, ale też fabularne mruganie do czytelnika.
Album składa się głównie z komiksowych shortów, a uzupełniony jest całkiem pokaźną galerią postaci – co czyni cały album naprawdę dobrym przykładem prezentacji artysty.
Artysty, który – co trzeba podkreślić – nie przypadnie do gustu każdemu. Zresztą, to cecha dla polskiego komiksu niezależnego dość charakterystyczna – co zaznaczałam na początku. Jak zwykli jego przedstawiciele, tak i Kaźmierczak stara się iść pod prąd klasycznym kanonom komiksowej sztuki, uciekając od realizmu w karykaturalna prostotę graficzną i często komiczno – fekaliczne historyjki, które może nie są zbyt głębokie w warstwie intelektualnej, ale stanowią momentami interesujące eksperymenty .
Nie wszystkie shorty z albumu podobają mi się w różnym stopniu. Widać, jednak na ich przykładzie, rozwój Kaźmierczaka, jako artysty. Widać jego poszukiwanie, nie tylko treści, o jakich chce pisać, ale też – może przede wszystkim – formy graficznej, jaką chciałby się posługiwać. To jego badanie czasem zbacza w dziwne kierunki, niezmiennie jednak prowadzi do ciekawych efektów finalnych, na które warto zwrócić uwagę.
Samo wydanie prezentuje się naprawdę dobrze. Twarda okładka, dobrej jakości papier, staranne wykończenie – to wszystko elementy, za które należąc się wydawcy niewątpliwe brawa. Samo założenie Biblioteki polskiego komiksu niezależnego to chwalebny pomysł, który ma szanse usystematyzować, w formę historycznej monografii dorobek polskiej sceny alternatywnej.
Czego mi brakuje? Dobrze napisanego eseju krytyczno – historycznego, który mógłby uzupełniać kolejne, wydawane w serii albumy. Mamy na rynku wystarczająco wielu dobrych komiksowych publicystów, by na pewno dało się znaleźć autora dla takiego opracowania. A to z pewnością uczyniłoby sam album i kolejne w serii pozycjami o większych walorach edukacyjno – poznawczych dla miłośników komiksu. Obecnych i przyszłych.
Nie zmienia to faktu, że po album z pracami Kaźmierczaka warto sięgnąć, ponieważ stanowi on doskonały przykład tego, w jakiej formie jest nasz niezależny komiks i czego możemy się po nim spodziewać.
Pingwin i inne opowieści. Scen. i rys. Szymon Kaźmierczak. Wydawnictwo Granda 2020
Ocena: 8/10