Trzeci tom serii “RIP” to komiks dla ludzi o mocnych…żołądkach. W przypadku tego tytułu to raczej nic nowego, ale w tym razem fascynacja tytułowego bohatera pośmiertnymi procesami zachodzącymi w martwych tkankach z całą pewnością przyprawi niektórych czytelników o realne mdłości.
Trzeci tom francuskiej serii oznacza, że jesteśmy na jej półmetku. Tym razem dostaliśmy historię bohatera, którego smutny los poznaliśmy już w pierwszym tomie, co jednak w przypadku “RIP” wcale nie oznacza, że opowieść o Ahmedzie będzie pozbawiona niespodzianek. Wręcz przeciwnie, są w zasadzie same niespodzianki, ale i tak więcej jest pytań, które pojawiają się w głowie czytelnika podczas lektury.
Takie jedno z pierwszych pytań brzmi – czy ja to wszystko dobrze pamiętam? W “RIP” jest tyle zakrętów fabularnych oraz różnych perspektyw tych samych wydarzeń, że wypadałoby przed lekturą każdego tomu przypomnieć sobie te poprzednie. To też świadczy o tym, jak mało podzielna jest nasza uwaga i jak ją łatwo zmanipulować, kiedy nie cofamy się do źródeł. Bo jak to było z tym Ahmedem? Kiedy dowiedzieliśmy się, że był gliną? W pierwszym, czy w drugim tomie? I jak to było z jego misją, z jego śledztwem dotyczącym gangu sprzątaczy? Czy dochodzenie było w końcu autoryzowane przez władze, czy jak wynika z niniejszego tomu, Ahmed poszedł na samowolkę?
Pytania pytaniami, a fabuła znowu wciąga razem z nową perspektywą, dzięki której na pewne wydarzenia znowu spojrzymy inaczej. Ahmed okazuje się owszem, policjantem, ale z wąską specjalizacją – zajmuje się badaniem zwłok ofiar przestępstw. Poza tym jest wręcz chorobliwie zainteresowany kolejnymi etapami pośmiertnego procesu, o czym bardzo chętnie nas informuje występując w roli narratora. W policji jest gdzieś na dole hierarchii, niedoceniany i lekceważony przez detektywów i lubiany jedynie przez swojego współpracownika. A przecież jest i bystry, i jak się okazuje ambitny aż do przesady (co nie idzie w parze z małżeńskimi stosunkami), bo w końcu sam zaczyna śledztwo w dobrze nam znanej sprawie. Śledztwo, które doprowadzi go do wiadomo już jakiego końca.
Wiadomo – oto słowo klucz w przypadku “RIP”. Bo nasza wiedza wciąż jest składana w tej serii kawałek po kawałku, co również dobrze oddaje i stosunki między bohaterami i ich indywidualne perspektywy. Fabularna rzeczywistość “RIP” cały czas wymyka się tej stuprocentowej pewności co do przebiegu wydarzeń, nawet jeśli jesteśmy razem z bohaterami ich świadkami. Zawsze można bowiem nadać wydarzeniom inny kontekst, czy pokazać nowy szczegół który zaważy na ich interpretacji i nagle opowiadana historia zmieni swoje oblicze.
I dlatego “RIP” jest fascynującym komiksem, który bada granice naszego własnego postrzegania igrając sobie także z perspektywą bohaterów. A że jeszcze dokłada do tego tematykę, od której łapią nas nudności, to już tak naprawdę zakrawa na rodzaj eksperymentu – tak jak codzienne eksperymentuje badając poczynania owadów na ludzkich ciałach Ahmed. Władca much w jego przypadku brzmi bardzo ironicznie i dosłownie bo pasuje do profesji i zupełnie nie pasuje do jego charakteru. Być może w tej serii przydałaby się od czasu do czasu zmiana rysownika, skoro co i rusz mamy zmiany perspektywy, ale to też swoisty mikrokosmos, który na swoich bohaterów działa podobnie – a mówiąc wprost – prowadzi ich do przedwczesnych śmierci. Czy to samo przydarzy się w kolejnym tomie kolejnemu bohaterowi, czyli Albertowi? Cóż, poczekamy, zobaczymy.
RIP, tom 3: Ahmed. We właściwym miejscu o niewłaściwej porze
Nasza ocena: - 70%
70%
Scenariusz: Gaet's. Rysunki: Julien Monier. Tłumaczenie: Jakub Syty. Non Stop Comics 2023