Gorący temat

Szumowina, tom 3: Goldenbrowneye – ogólnospołeczne załamanie nerwowe [recenzja]

Po ponad roku przerwy możemy przeczytać trzeci i zarazem ostatni tom “Szumowiny”. Pytanie tylko, czy ktoś w ogóle czekał na ten komiks?

Niesympatyczny, obleśny bohater, różne strony społeczno-ideowego sporu, które wzajemnie wytykają sobie braki i są przekonane o własnej słuszności. Cóż, w Ameryce nie ma teraz lekko, skoro komiksowi twórcy muszą sięgnąć aż po tak dosadne, satyryczne działa jak w “Szumowinie”. A my, w Polsce ich doskonale rozumiemy, ponieważ tutaj mamy to samo, plus całą galerię może nie obleśnych jak Ernie Clementine, ale z całą pewnością odpychających (anty)bohaterów naszej medialnej codzienności. Rick Remender ukuł nawet termin na ów stan i nazywa go ogólnospołecznym załamaniem nerwowym. Takim, którego końca nie widać.

W poprzednim tomie widzieliśmy, jak po szalonych wydarzeniach na Księżycu świat zmienił się na modłę Erniego Clementine’a (ktoś to skwitował słowami, że wróciły lata siedemdziesiąte). I nawet kiedy zdołano cofnąć tę degrengoladę, to jej skutki są wciąż widoczne – bo owładnięci żądzą destrukcyjnej zabawy ludzie zrobili w międzyczasie bardzo dużo głupich rzeczy. Teraz wszyscy winią za to Erniego, który staje się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie. A i tak zaraz potem organizacja Scorpionus wykorzystuje moc Lustro Antyświata i ideowo i społecznie cofa Amerykę do lat pięćdziesiątych. Słowem – dzieje się. 

Większość tego komiksu zajmuje szalona ucieczka Eddiego przed ścigającą go z rozkazem eliminacji Siostrą Marią, zaś tło stanowią ideologiczne dialogi i dywagacje, które po jakimś czasie zaczynają nużyć. Cóż, być może takie było zamierzenie Remendera, by dać nam w pełni odczuć, w jakich czasach żyjemy wraz z podaniem nam opcji, jak się z tych ideologicznych tarapatów wykaraskać. W tym przypadku Ernie Clementine znowu gra kluczową rolę, wyrzucając z siebie natchnione tyrady, które nie do końca pasują do tego, jak nam w początkach serii zaprezentowano tę postać, bo jakoś trudno sobie wyobrazić Erniego jako społecznego trybuna. I może cisnęliśmy tym niespójnym logicznie komiksem w kąt, gdyby nie końcowa wolta (wolta czy unik?) Remednera, która dla czytelnika jest niczym kubeł zimnej wody.

Nie przesadzam, to jedno z najmocniejszych zakończeń komiksowej serii jakie miałem okazję przeczytać w ciągu ostatnich lat. Czy ma ono sens, w stosunku do całej fabuły? Nieważne. Ważne, że skutecznie potrafi wyrwać z pewnego ideologicznego stuporu, który z uporem wtłaczał w nas przez całą fabułę Remender. Dla tej końcówki, dla rysunków (choć w tym tomie jest już tylko jeden artysta – Roland Boschi) warto było przeczytać “Szumowinę”. Choć nie sądzę, że ktokolwiek będzie chciał wracać do tej smutnej i chorej jak świat historii.

Szumowina, tom 3. Goldenbrowneye

Nasza ocena: - 60%

60%

Scenariusz: Rick Remender. Rysunki: Roland Boschi.

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Siberia 56. Wydanie zbiorcze – kosmiczny strach w okowach lodu [recenzja]

Christophe Bec to scenarzysta znany w Polsce choćby z interesującej serii „Mroczna otchłań”, czy – …

Leave a Reply