Gorący temat

The Boys, sezon 2 (odcinki 1-3) – na pohybel superbohaterom [recenzja]

Serial “The Boys” powrócił i nawet wściekłość widzów na politykę dystrybucyjną platformy Amazon Prime nie przysłania faktu, że jest to powrót w glorii i chwale. 

A mówiąc słowami bardziej pasującymi do konwencji serialu, w trzech pierwszych odcinkach sezonu chłopaki zaliczają spektakularny powrót dając odbiorcom to, czego pragnęli – flaki, krew, czarny humor i gorzką prawdę na temat współczesnego świata. Wszystko jest towarem, więc gdyby superbohaterowie naprawdę istnieli, byliby towarem najbardziej chodliwym. Rzecz jasna również przereklamowanym i za pozorami szlachetności kryjącym pokłady moralnego zepsucia. A to wszystko i tak wciąż zbyt gładkie słowa na określenie wykreowanych przez twórców serialu, a wcześniej przez Gartha Ennisa I Daricka Robertsona psychopatów i poj… popaprańców.

“The Boys”, jak wiele współczesnych seriali ma swój komiksowy pierwowzór. Rzecz w tym, że im dalej w las tym bardziej fabuły obu nośników się rozjeżdżają. W końcówce pierwszego sezonu serialu czytelnicy pierwowzoru zostali pozostawieni w niemałym szoku faktem, że Becca, żona Rzeźnika żyje i co więcej, samotnie wychowuje syna Ojczyznosława. Trochę wcześniej, z rąk (czy raczej z oczu) psychopatycznego superbohatera ginie Madelyn Stillwelll, której męski odpowiednik w komiksie rozdawał karty do końca serii. Generalnie wszystko jest tu inaczej, nie ma tak wielu odniesień do wiodących uniwersów i wydawnictw komiksowych, fabuła podążyła zupełnie innym torem, ale sedno pozostaje to samo. Są superbohaterowie, nad którymi praktycznie nie ma kontroli i są Chłopaki – grupka straceńców, którzy próbują dobrać im się do tyłków. I już sam ten konflikt generuje rozgrywające się na naszych oczach energetyczne i co najważniejsze zaskakujące widowisko pełne brutalności, tyle że podanej w groteskowym anturażu. Coś, co po prostu samo się ogląda. 

Wracając do wściekłości widzów – spowodowało ją udostępnienie przez Amazon Prime tylko trzech odcinków i zapowiedź, że kolejne będą pojawiały się w tygodniowych odstępach. To boli, ale też pokazuje, że włodarze platformy dobrze wiedzą jaki skarb mają w ofercie i chcą jak najdłużej spożytkować na niego hype. Na całe szczęście te trzy odcinki stanowią pewnego rodzaju, znakomicie stopniującą napięcie całość i przygotowują solidne podwaliny pod resztę sezonu. 

W ciągu tych trzech odcinków obserwujemy kilka wątków, które w wybuchowej końcówce trzeciego z nich efektownie się łączą. Chłopaki siedzą w ukryciu nie wiedząc co spotkało Rzeźnika (ten powróci dopiero w końcówce pierwszego epizodu). Ojczyznosław zabawia się w ojca, poświęcając czas – niestety w  swoim psychopatycznym stylu – na kontakt z synem. Ciekawie rozwija się wątek Głębokiego, który jak pamiętamy wylądował gdzieś na prowincji i w tym sezonie trafia w sidła tajemniczej sekty. Gwiezdna po uratowaniu Chłopaków i wypadku Pośpiesznego balansuje na krawędzi, zabawiając się w szpiega badającego sekrety korporacji Vought. Najwięcej emocji wywołuje natomiast nowa bohaterka trafiająca do siódemki, czyli Stormfront, która nie ma oporów przed mówieniem tego co myśli i nawet zdobywa tym nasza sympatię, ale po tym co pokazuje w finale trzeciego odcinka, ta sympatia zmienia się szybko w inne uczucie.

Tę fabularną  konstrukcję spaja wątek przeszmuglowanego do USA superterrorysty, którego będą chciały dopaść obie grupy, ale mając w związku z tym różne cele. Ci , którzy już oglądali pierwsze odcinki wiedzą, jaki jest finał wątku i zacierają dłonie na nadchodzące wydarzenia, które zapowiadają się bardzo ekscytująco. Tak właśnie, “The Boys” ma w sobie coś ekscytującego, samą esencję wyciągnięta wprost z szarżującego scenariusza Gartha Ennisa, tutaj opartą dodatkowo na mocnych kreacjach aktorskich. I o ile wciąż nie do końca pasuje mi Karl Urban w roli Butchera, tak Antony Starr stworzył w roli Ojczyznosława kreację niezwykłą, postać w całym swoim psychopatycznym wcieleniu przerażającą i niejednoznaczną, choć z pewnością emocjonalnie niedojrzałą. Dlatego też świetnie ogląda się scenę usadzenia tegoż superbohatera przez prezesa Vought, którego odgrywa pamiętny z roli Gustavo Fringa w “Breaking Bad” Giancarlo Esposito. Ciekawie też zapowiada się konflikt między Ojczyznosławem, a Stormfront, która wyraźnie ma do niego lekceważący stosunek. Tak, konflikty to sedno tego serialu. Oraz sposób, w jaki się je rozwiązuje – najczęściej w taki, o którym jesteśmy w stanie jedynie pomyśleć, pomarzyć, bo żeby przekuć je w czyny, trzeba już mieć to, co mają w sobie tytułowi The Boys.  

The Boys, sezon 2 (odcinki 1-3)

Nasza ocena: - 85%

85%

Twórcy: Eric Kripke. Obsada: Karl Urban, Antony Starr, Jack Quaid i inni. Amazon Studios 2020

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Infamia – romska etiuda o dorastaniu na pograniczu dwóch kultur [recenzja]

Bardzo kusi, by określić Netflixową „Infamię” romską wersją Szekspirowskiego „Romea i Julii”. Kusi, ale chyba …

Leave a Reply