Gorący temat

Upload, sezon 2 – blaski i cienie cyfrowego życia [recenzja]

Na drugi sezon “Upload” musieliśmy dość długo poczekać i kiedy już pojawił się w ofercie Amazon Prime Video, to przy ilości innych, często lepszych seriali trudno było wygospodarować na niego czas. Ale w końcu obejrzane. I choć nie jest tak dobrze jak w jedynce, to wciąż mamy do czynienia z jedną najsympatyczniejszych w odbiorze, aktualnych serialowych produkcji.

Finał pierwszego sezonu “Upload” miał w sobie dużo więcej motywów znanych z “Black Mirror” niż moglibyśmy spodziewać się po komedii o blaskach i cieniach cyfrowego życia. Nathan został cyfrowo zamrożony  przez swoją apodyktyczną i zazdrosną dziewczynę, jego sympatia, Nora, musiała uciekać przed mordercą, wszystko teoretycznie się posypało i dalej nie wiedzieliśmy, kto stoi za zamordowaniem głównego bohatera w jego prawdziwym życiu. Opis brzmi raczej jak z thrillera i taki też pułap osiągnęło “Upload”  w końcówce pierwszego  sezonu. Spokojnie, w drugim wszystko wraca na swoje miejsce i robi się mniej strasznie, a częściej bardziej śmiesznie. Choć może bardziej wypadałoby powiedzieć, że przede wszystkim sarkastycznie.

Przez cały drugi sezon przebija się z fabuły urok sarkastycznego podejścia twórców do tej najwyraźniej nieodległej wizji przyszłości. Teoretycznie pierwszy odcinek drugiego sezonu powinien być jeśli nie trzęsieniem ziemi dla bohaterów, to przynajmniej katalizatorem wielkich zmian będących pokłosiem ostatnich wydarzeń, tymczasem ów pierwszy epizod toczy się jakoś leniwie i wraz z kolejnymi kołysze widzów w rytm swojej sarkastycznie sympatycznej historii.

Takie wrażenie robi choćby grupa rebeliantów, która prowadzi akty sabotażu w placówkach typu Like View (czyli odpowiednik cyfrowego nieba), bardziej piętnując je za to czym są, niż eksponując brak możliwości korzystania z nich przez biedniejsze warstwy społeczeństwa. Nora trafia właśnie do takiej rebelianckiej grupy Sceptyków, gdzie nawiązuje romans z jednym z jej przywódców. Zaraz, przecież Nora zapałała wcześniej uczuciem do Nathana, co się zatem wydarzyło? Coż, w międzyczasie Nathan został odmrożony przez Ingrid, która uploadowała się do Lake View i tam zamierza prowadzić wspólne życie ze swoim chłopakiem. 

Niby wszystko wraca do normy, ale pamiętajmy o ważnym szczególe – Ingrid tylko udaje martwą, a w rzeczywistości zrobiła upload w charakterze gościa. Spędza teraz więcej czasu w cyfrowym świecie, a w zasadzie w wannie i w niewygodnym kostiumie, za pośrednictwem którego funkcjonuje w cyfrowej placówce koncernu Horizen. Sporą część fabuły zajmują jej perypetie związane z chęcią posiadania cyfrowego bobasa, co wiąże się z dużymi pokładami groteski, którą twórcy wykorzystują hojnie w drugim sezonie, szczególnie w elementach tworzenia świata przedstawionego. Cyfrowe dzieci, cyfrowe sny, cyfrowy Robin  Hood – kolejne pomysły urozmaicają fabułę, jednocześnie wyciągając na wierzch dziwaczne paradoksy funkcjonowania w cyfrowym świecie. 

Nie jest już wtedy strasznie, jest momentami bardzo zabawnie i to chyba sprawdza się w “Upload” najlepiej. Efekt jest taki, że więcej do zagrania mają tu aktorzy odtwarzający drugoplanowe postacie, choć czy drugoplanową postaci możemy określić w drugiej odsłonie serialu świetną Allegrę Edwards, która gra Ingrid? Zostaje jeszcze zabawny kumpel Nathana Luke (Kevin Bigley), któremu cały czas przydarza się w Lake View coś dziwnego oraz jego osobisty cyfrowy Anioł, czyli pyskata Aleesha (Zainab Johnson), która zaczyna robić w firmie niespodziewaną karierę. Oboje, razem z niestandardowym rebeliantem Ivanem i nową pracownicą Horizen, Tinsley,  są ozdobą serialu i podnoszą jakość fabuły.

Ta ostatnia jest jakby rozleniwiona, bez wyraźnych punktów kulminacyjnych, zbyt często wałkująca motyw uczucia między Nathanem i Norą. Ta dwójka w osobie Robbiego Amella i Andy Allo wciąż prezentuje się na ekranie sympatycznie, ale ma jakby mniej do zagrania, tak oczywiste są ich postaci. Pełniejszą parą historia rusza dopiero w ostatnim, nieco dłuższym epizodzie znowu zatrzymując się w kluczowym momencie. A wcześniej doświadczamy na ekranie nietypowej jak na dzisiejsze standardy opowieści o przyszłości bliskiego zasięgu, która choć podświadomie czujemy, że jest dużo bardziej mroczna niż na taką wygląda, próbuje nam pokazać, że w takim świecie jest jeszcze miejsce na trochę uśmiechu i miłości. I za takie podejście wciąż można lubić “Upload” i czekać na kolejny sezon z nadzieją, że serial nie zostanie skasowany.

Foto © Amazon Studios

Upload, Sezon 2

Nasza ocena: - 65%

65%

Twórcy: Greg Daniels. Występują: Robbie Amell, Andy Allo, Allegra Edwards i inni. Amazon Studios 2022

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Infamia – romska etiuda o dorastaniu na pograniczu dwóch kultur [recenzja]

Bardzo kusi, by określić Netflixową „Infamię” romską wersją Szekspirowskiego „Romea i Julii”. Kusi, ale chyba …

Leave a Reply