Komiksowy “Wiedźmin” to już stały punkt w ofercie Egmontu. A od czasu gdy za scenariusze opowieści o Geralcie odpowiada Bartosz Sztybor, czyta je się z prawdziwą przyjemnością i z coraz większym podziwem.
Siódmy tom komiksowego “Wiedźmina” zaskakuje lżejszą w klimacie okładką. Tym razem to nie żadne strachy, zmory, czy dylematy na poważnie, tylko trójka bohaterów narysowanych cartoonową kreską, spośró których wyróżnia się Jaskier z wyraźnie nietęgą miną. Geralt w takiej stylistyce też jest zaskoczeniem, a dziewczyna na pierwszym planie, przypominająca Czerwonego Kapturka intryguje chyba najbardziej. W tle zaś wilczysko z wielką głową i rozświetlający noc sierp księżyca to już stały element świata przedstawionego “Wiedźmina”, ale ów wilk też nie wygląda jakoś specjalnie groźnie. Czyli już sama okładka robi nam smaku na nowe spotkanie z Geraltem, a dalej jest równie ciekawie. I śmiesznie, i strasznie, z odrobiną smutku.
Tytuł tomiku – Ballada o dwóch wilkach” – Bartosz Sztybor potraktował w fabule dosłownie racząc czytelników próbkami twórczości Jaskra. Strofy jego pieśni, dodajmy że niegotowych, obrabianych na bieżąco w procesie twórczym wybrzmiewają razem z obrazami, które mają korespondować z treścią tych utworów. Widać po tych próbkach, że nie jest to łatwa praca, która zresztą w finalnym efekcie często nijak ma się do prawdziwego ciągu wydarzeń, które były podstawą dla pieśni. I o tym, co kryje się zazwyczaj za frazami takiej ballady opowiada nam w nowym tomie Wiedźmina” polski scenarzysta.
Po tym jak Geralt realizuje przeterminowane niestety zlecenie, razem z bardem trafia do miasta Grimmwald, w którym wiedźmin ma nadzieję na konkretny zarobek. Dzięki zabiegom Jaskra dostaje specyficzne zlecenie od kobiety, którą znamy okładki. A zaraz potem dostaje kolejne zlecenie – na wyeliminowanie grasującego tu wilkołaka. A gdy przychodzi do konfrontacji, Geralt zachowuje się jak nie on. A może właśnie jak on, bo cała sprawa coś za bardzo śmierdzi. Z jednej strony mamy mieszkańców Grimmwaldu, którym nie w smak jest panoszenie się w mieście trzech sióstr Schwinke pragnących wykupić najlepsze miejscówki. Z drugiej właśnie dzięki siostrom miasto zaczęło się rozwijać. A jak ludzie mają dylematy ekonomiczne, gdy chodzi o pieniądze, wiadomo że skłonni są do drastycznych ruchów. To i tak zaledwie wierzchołek sprawy, z którą wiedźmin będzie miał do czynienia w mieście. I w której będzie chodzić o wiele więcej, niż tylko wyeliminowanie wilkołaka.
Ekonomia to jak wiemy ważna część wiedźmińskiego świata i Sztyborowi bardzo dobrze udało się wejść w tej sferze w buty Andrzeja Sapkowskiego. “Ballada o dwóch wilkach” z całym swoim drugim i trzecim dnem, z zaskakującymi rozwiązaniami fabularnymi i trudnymi do rozwiązania dylematami jest chyba najbliżej twórczości AS-a, i to tej, którą znamy z opowiadań z dwóch pierwszych tomów sagi. Bo gdy ludzie nie potrafią się dogadać, najczęściej prowadzi to do dramatu.
Tak jak u Sapkowskiego, Sztyborowi udało się w “Balladzie o dwóch wilkach” połączyć lekkość formy z istotnym przekazem. Ten komiks to też swojego rodzaju eksperyment, dlatego że chyba po raz pierwszy styl rysowania ma wyraźnie humorystyczne akcenty – tak samo przecież jak saga AS-a, której jednym ze znaków rozpoznawczych jest humor. W poprzednich komiksach twórcy częściej jednak kładli nacisk na dramat, a po tym, co dostaliśmy w ”Balladzie o dwóch wilkach” widać, że można te dwie rzeczy skutecznie połączyć. Te zaledwie cztery zeszyty dostarczają świetnej rozrywki, cieszą oko kreską Mikiego Montllo i dają odpowiednio skomplikowaną, poddaną współczesnej obróbce fabułę, w której nic nie jest tak proste, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Proste bywają tylko śpiewane ballady o bohaterach.
Wiedźmin, tom 7. Ballada o dwóch wilkach
Nasza ocena: - 80%
80%
Scenariusz: Bartosz Sztybor. Rysunki: Miki Montllo. Egmont 2023