Gorący temat

Wilkołak nocą – na obrzeżach Marvela [recenzja}

Produkcje Marvela, zarówno te filmowe i serialowe nie miały ostatnio dobrych opinii.  Dlatego “Wilkołak nocą” w zaskakującej realizacyjnie formule z miejsca wygląda niczym światełko w tunelu.

Ostatnimi czasy u fanów marvelowskich produkcji można było zauważyć rosnącą irytację. Nadziei wielu z nich nie spełnił najnowszy “Thor. Miłość i grom”, a na “Ms. Marvel” i szczególnie na “She-Hulk” wysypało się mnóstwo krytyki. Gdzieś między tymi kolejnymi internetowymi burzami na Disney+ pojawił się czarno-biały, prawie godzinny film telewizyjny, który gdyby nie logo Marvela mógłby pozostać niezauważony w zalewie innych produkcji. “Wilkołak nocą” brzmi mało marvelowsko, ale Ci, którzy znają rozległe uniwersum Domu Pomysłów, z dużymi nadziejami i ciekawością czekali właśnie na ten film. Bo gdzieś na obrzeżach Marvela dzieją się naprawde ciekawe rzeczy, czego “Wilkołak nocą” jest najlepszym przykładem.

Czarno-białe zdjęcia i stylizacja na stare produkcje to nie jest dla fanów Marvela coś nowego, dobrze pamiętamy dwa pierwsze odcinki “Wanda/Vision” rozgrywające się w takiej właśnie formule. Jednak wspomniany wyżej serial to dłuższa, złożona opowieść, natomiast “Wilkołak nocą” to krótki, miłosny list do dawnych czarno-białych horrorów zapełnionych dziwacznymi monstrami. Bo pomimo, że tytuł wyraźnie nam mówi, z kim będziemy mieli do czynienia, to prawdziwy potwór w starym stylu w tym filmie jest tym, który już zdążył skraść serca widzów. Mowa oczywiście o Tedzie, znanym bardziej w Marvelu jako Man-Thing. 

Trochę w tym momencie wybiegamy w fabule do przodu, bo przecież najpierw mamy krótką ekspozycję w której poznamy wszystkich (oprócz Teda) bohaterów tego czarno-białego widowiska. Oto mamy do czynienia z tajemniczą organizacją, która cyklicznie organizuje polowania na potwory. Wiodącą postacią jest tu wyglądający mało groźnie przy reszcie zawodników Jack Russell, oraz wyrodna córka rodu organizującego tę potworną imprezkę, Elsa Bloodstone. Ta aktorska para, Gael Garcia Bernal i Laura Donnelly wypadła tu bardzo dobrze, reszta  postaci to ekstrawaganckie tło dla tej rozgrywki, łotry pełną gębą, którzy sprawią, że (czarna) krew będzie lała się strumieniami. Dodajmy, że dla odmiany, głównie ich własna krew. 

I taki jest właśnie nowy Marvel. Najpierw klimatyczna ekspozycja, a potem już rzeźnia sfilmowana w wyjątkowo atrakcyjny sposób. Skoro krew jest tu czarna, to twórcy mogli bardziej poszaleć i rzeczywiście, tak intensywnie brutalnego Marvela widujemy rzadko. W tej fabule nie ma zresztą czasu na dłuższą ekspozycję, na dokładniejsze poznawanie bohaterów i chyba w tym również tkwi jej siła. Nie jest to jakieś wyjątkowe dzieło, ale dzięki stylizacji nabiera nieodpartego filmowego uroku oraz cieszy fabułą bez dłużyzn i kolejnymi poczynaniami bohaterów. Za sterami “Wilkołaka nocą” stoi, co jest sporym zaskoczeniem, Michael Giacchino, znany dotychczas jako kompozytor muzyki filmowej. Cóż, może to właśnie kompozytorzy, którzy mają z reguły kompozycję dzieła w małym palcu powinni częściej podejmować się nowych wyzwań?

Największym atutem filmu jest jednak wspomniany wyżej Ted, czyli Man-Thing, bohater o którym nawet ciężko powiedzieć, czy jak dotąd pojawił się w komiksach wydawanych w Polsce. Z wyglądu przypomina swój odpowiednik z DC, czyli popularniejszego Swamp Thinga, ale fakt że tak niewiele o nim wiemy tylko bardziej intryguje. Potrafi być zaskakująco brutalny, ale też zwyczajnie uroczy – takie wprowadzenie ma rzadko który marvelowski bohater. A widzowie przy okazji uczą się o tym rozległym uniwersum czegoś nowego – tego, że jest niezmiernie rozległe i skrywa tego typu skarby, które we właściwych rękach można zamienić w filmowe złoto. No ewentualnie srebro i to jak najbardziej żywe. Prosimy o więcej produkcji w takiej formule!

Wilkołak nocą

Nasza ocena: - 70%

70%

Reżyseria: Michael Giacchino. Występują: Gael Garcia Bernal, Laura Donnelly i inni. Marvel Studios 2022

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Sisu – mniej znaczy lepiej [recenzja]

Kinowe eksperymenty z formą i treścią z pewnością należy cenić za przełamywanie utartych schematów, ale …

Leave a Reply