Nie będę ukrywał – “Wzór na szczęście” z Timof Comics kupił mnie okładką, łączącą popularną, komiksową manierę antropomorfizacji zwierzęcych bohaterów z matematyczną tematyką. Co wyszło z tej intrygującej mieszanki?
Od czasu, kiedy wyszedł u nas “Maus”, czy “Blacksad”, stało się jasne, że zabieg tworzenia fabuł, w których występują wyjątkowo ludzcy w zachowaniu zwierzęcy bohaterowie może przynieść bardzo wymierne jakościowe efekty. Te dwa tytuły to już klasyka komiksu, a jeśli dorzucimy do nich dajmy na to “Donżona”, to mamy zestaw, który dla każdego komiksiarza jest po prostu must have. Trochę też z tego powodu, kiedy widzę kolejny komiks narysowany w takim stylu kredyt zaufania rośnie automatycznie, jakbym nie wierzył, że coś w fabule ze zwierzęcymi bohaterami można popsuć.
“Wzór na szczęście” portugalskich autorów, scenarzysty Nuno Duarte i rysownika Osvaldo Medina nie jest tytułem takiego, klasycznego już formatu jak wyżej wymienione, zresztą nawet chyba nawet do tego nie aspiruje, choć tematykę ma wybitnie uniwersalną i ważną dla każdego z nas. O tym informuje czytelnika już sam tytuł komiksu, który, co ciekawe zostaje w fabule potraktowany dosłownie. Jak to w ogóle możliwe?
Głównego bohatera, Wiktora, poznajemy jako dziecko wychowywane samotnie przez matkę. To zdanie nie zawiera całego bagażu fabularnego, które stoi za tą relacją. Matka jest bowiem, mówiąc wprost, kobietą lekkich obyczajów, zaś ojca mały nigdy nie widział na oczy. Szkoła kojarzy mu się raczej z nieprzyjaznym miejscem, a w domu czuje się niekomfortowo, szczególnie kiedy do matki zaglądają coraz to nowi panowie. Dlatego jego prawdziwym światem, ucieczką od prozy życia są liczby i wzory, które widzimy na okładkowej grafice. Lata mijają, życie mu się nie układa, wciąż mieszka z matką, aż dochodzi do splotu wydarzeń, w wyniku którego Wiktor doświadcza epifanii i wymyśla tytułowy wzór na szczęście. I to w dosłownym znaczeniu. Jedna istotna rzecz – jest jego autorem i tylko kiedy osobiście go odczyta, słuchaczy ogarnia najprzyjemniejsze w życiu uczucie. W innym przypadku wzór nie działa. Jak możemy się domyślać, od tego momentu życie Wiktora ulegnie diametralnej zmianie.
Twórcy tkają swoją fabułę w formie przypowieści. I o ile w graficznej formie spełnia ona standardy przykuwającego uwagę komiksu, tak w słownej narracji jest problematyczna, bo po prostu natchniona, aspirująca do życiowych mądrości, a tak naprawdę momentami pretensjonalna. To główny zarzut do stosowanego w komiksie “głosu z offu”, który gdyby go nie było zostawiłby czytelnika sam na sam z surową, mocną opowieścią. Niestety ta narracja w wyraźny sposób niepotrzebnie usprawiedliwia niektóre działania bohatera, który z czasem robi się o wiele mniej sympatyczny niż na początku opowieści.
Trochę szkoda, to zbędny zabieg, który sprawia, że fabuła nie wybrzmiewa jak powinna. A przecież mówi o naprawdę ważnych sprawach, nie stroni od pokazywania konsekwencji nieprzemyślanych, opartych na emocji działań i ciekawie rozkłada akcenty, jeśli chodzi o przypisywanie aparycji zwierząt poszczególnym bohaterem. Co prawda przez dłuższą chwilę trudno było mi się pogodzić z tym, że główny bohater to pies, matka zaś jest klaczą, ale to rozróżnienie z czasem robi dobrą robotę i te mniej pasujące klocki zaczynają się w logiczny sposób układać. Spodziewałem się też więcej matematycznych odniesień, ale panowie odpowiedzialni za komiks to jednak bardziej humaniści i ku tym rejonom ciąży “Wzór na szczęście”. Chociaż już samo intrygujące posłowie rekompensuje ów matematyczny niedostatek i zgrabnie łączy humanizm z nauką ścisłą. Słowem, ciekawy komis, choć nie na miarę tych wymienionych na początku recenzji, z ciekawie ujętą tematyką, choć co chwila coś zgrzyta w narracji. Cóż, niczym w samym życiu.
Wzór na szczęście
Nasza ocena: - 60%
60%
Scenariusz: Nuno Duarte. Rysunki: Osvaldo Medina. Tłumaczenie: Jakub Jankowski. Timof Comics 2023