Piąty tom “Deadly Class” to dla serii Ricka Remendera trochę nowy początek, choć jego ostatni zeszyt świadczy o tym, że nic się tu jeszcze definitywnie nie skończyło.
W najnowszym tomie “Deadly Class” zatytułowanym “Karuzela” witamy na pokładzie nowy rocznik w elitarnej szkole dla zabójców. Z paczki bohaterów, z którymi przeżywaliśmy od początku wspólne przygody w czterech poprzednich tomach została jedynie Saya, o której szepce się za jej plecami, że zabiła swojego chłopaka. W tle dostajemy niesnaski na szczytach władzy, ale nie chodzi tu o ciało pedagogiczne, tylko grupkę uczniów tworzących Samorząd Uczniowski, którzy obecnie trzęsą szkołą. Nie jest to jakiś specjalnie elektryzujący wątek, poza tym po dramatycznych wydarzeniach z czwartego tomu opadł już kurz i jak się okazuje najciekawiej wypadają w najnowszym “Deadly Class” nowe na scenie postacie, rozpoczynające pierwszy rok nauki.
Najbardziej wyróżniają się wśród nich się czarnoskóra i jak na razie mocno enigmatyczna Zenzele z Etiopii, oraz długowłosy i zwalisty Helmut z ówczesnego NRD (fabuła w nowym tomie nadal toczy się w 1988 roku), który będzie szukał okazji do zwady z Viktorem, reprezentującym tu przecież ZSRR. Jest jeszcze trzymający się na uboczu rdzenny Amerykanin Tosahwi oraz Quan pochodzący z Wietnamu, wizualnie jakby wyjęty prosto filmu “Grease”. Ta grupka całkiem udanie zastępuje poprzednią, której losy potoczyły się tak dramatycznie. Czy nowym bohaterom Rick Remender również szykuje podobny los?
No właśnie, można się obawiać, że w piątym tomie dostaniemy rodzaj powtórki z rozrywki i komiksowa karuzela zabierze nas w miejsca, w których już byliśmy, co chyba nie byłoby dobre dla rozwoju serii. Dlatego też dostajemy w scenariuszu pewne urozmaicenia, choćby w postaci rozgrywki w “Dungeons & Dragons”, przy której rysownik Wes Craig i kolorysta Jordan Boyd mogą pobawić się w nieco innym graficznym stylu, niż ten do którego nas przyzwyczaili. Tak jest, to nie pomyłka, mamy tutaj zwizualizowane przygody z rozgrywki, co jednocześnie wprowadza trochę lżejszego tonu i więcej humoru do “Deadly Class”. Jego katalizatorem jest głównie Helmut, który dzięki popkuturowemu obyciu ma szansę wyrosnąć na ulubieńca czytelników. Pytanie, jak długo uda mu się przetrwać w szkole zabójców?
Nie ma co ukrywać, walka o przetrwanie nadal jest motywem przewodnim serii. Tu nikt nie może na nikogo liczyć, każdy może wbić ci nóż w plecy. Przy nowych postaciach łudzimy się, że może będzie inaczej i nawet to złudzenie na długo udaje się utrzymać, do momentu kiedy w swoim scenariuszu Rick Remender bezlitośnie oblewa nas kubłem zimnej wody. Cóż, taka a nie inna jest ta seria od jej pierwszego tomu i za każdym razem dajemy się nabrać scenarzyście, że będzie inaczej.
Chociaż… być może ostatni, niespodziewany zeszyt zapowiada pewien zwrot konwencji? I tak w ogóle, co tam się dokładnie wydarzyło?! Znowu na wyjaśnienia będziemy musieli czekać do kolejnego tomu, tym bardziej niecierpliwie, że przez piąty przelatuje się błyskawicznie. Różne zarzuty można postawić Remenderowi, głównie na temat konstrukcji fabularnej w jego seriach, ale nie można odmówić mu talentu do wymyślania znakomitych sekwencji akcji i po mistrzowsku dynamicznej narracji.
Oczywiście tu równie wielki wpływ mają rysownicy, do których Remender ma świetnego nosa, bo czy to w najnowszym “Death or Glory”, czy w “Deadly Class” potrafią skonstruować naprawdę widowiskowe sekwencje na zaskakujących formalnie kadrach, które odbieramy niczym te z wzorcowych filmów akcji. W “Deadly Class” idzie to w parze z wybuchową i pomysłową fabułą o młodocianych zabójcach, więc czego żądać więcej? Chyba jedynie jak najszybszej możliwości przeczytania kolejnego, szóstego tomu serii.
Deadly Class, tom 5: 1988 Karuzela
Nasza ocena: - 75%
75%
Scenariusz: Rick Remender. Rysunki: Wes Craig. Non Stop Comics 2021