Gorący temat

Injustice. Bogowie pośród nas: Rok pierwszy – wojna superbohaterów [recenzja]

Pierwszy tom “Injustice” potwierdza przede wszystkim talent Toma Taylora w kreowaniu emocjonujących, superbohaterskich opowieści. To lektura od której trudno się oderwać, tak jak zapewne gracze swego czasu spędzali godziny na superbohaterskich bijatykach, w grze dokładnie pod tym samym tytułem.

Scenę, którą widzimy na okładce pierwszego tomu “Injustice” zdaje się już gdzieś, trochę w innej stylistyce widzieliśmy. No tak, chodzi o raczej niesławny film, “Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości” Zacka Snydera, który koncentrował się na konflikcie i kiedy było trzeba również na solidnej bijatyce między tymi właśnie, najpopularniejszymi superbohaterami ze świata DC Comics. Zanim jednak Snyder nakręcił swój film, w 2013 roku pojawiła się gra na konsole, do której nawiązuje – jako jej prequel – seria napisana przez Toma Taylora. 

To historia dziejąca się w alternatywnym świecie uniwersum DC, choć nie jest powiedziane wprost, że mamy do czynienia z elseworldem. Trudno też traktować ją jako event, ponieważ cała historia jest rozciągnięta na lata i wiele zeszytów – wystarczy powiedzieć, że grubaśny “Rok pierwszy” zaczyna się od scen z roku piątego, a to oznacza, że takich zbiorczych tomów czeka nas właśnie pięć, a oprócz tego są jeszcze spin-offy, “Injustice. Rok zero” i rzecz jasna “Injustice 2” (tak samo jak gra). 

Można powiedzieć, że powstał z tego projektu całkiem rozległy, poboczny imprint, który zasadza się na konkretnym zabiegu fabularnym. Superman w wyniku knowań Jokera stracił najbliższą mu osobę i zaczął zmieniać się w bezlitosnego tyrana. W pierwszym tomie jeszcze tyrana z wątpliwościami, co pozwala napędzać fabułę i budować bardzo emocjonalne sceny, w których dawni sojusznicy skaczą sobie do gardeł. I to po prostu działa, nawet jeśli trudno w to potencjalnym czytelnikom uwierzyć. Komiks, gra, bijatyki? Co takiego można jeszcze zawrzeć na tych kilkuset stronach pierwszego tomu “Injustice”.

O to już postarał się Tom Taylor i towarzyszący mu rysownicy. W pisarstwie Taylora jest rodzaj swobody narracyjnej, za sprawą której twórca skupia się na fabularnych konkretach. Nikt tutaj nie ma prawa się nudzić, nie ma przeładowania niepotrzebnymi wątkami. Podobną swobodę ma Robert Kirkman, choć u niego postaci czasem za dużo gadają, a przy dłuższych historiach fabuła zaczyna się zapętlać. Jako że mamy do czynienia z pierwszym tomem, o zapętleniu nie ma tu mowy, choć przy tych wszystkich, które jeszcze przed nami można mieć obawę, że “Injustice” również dotknie przypadłość zmęczenia materiału.

Na razie jednak wcale tego nie czuć. Historię, w której Superman zamierza zaprowadzić na świecie własne porządki czyta się świetnie, ogląda również nie najgorzej. Mamy tu większości porządną, superbohaterką kreskę bez formalnych wydziwiać, a rysownicy mogą czasem poszaleć, pokazując wkurzonego (lub sfrustrowanego) Supermana lub Wonder Woman. Tak jest, dwie najbardziej święte postaci DC Comics wyrastają w historii Taylora na największych złolów i jest to przedstawione niezwykle sugestywnie. Każdy kolejny krok postawiony w stronę totalitaryzmu wydaje się tym obojgu smakować coraz bardziej, podczas gdy inni superbohaterowie z ich drużyny są coraz bardziej zdezorientowani eskalacją sytuacji. Po przeciwnej stronie barykady mamy Batmana i spółkę (kogo dokładnie  – to już lepiej samemu sprawdzić), który konsekwentnie, zadziwiaj swoją inwencją przeciwstawia się Supermanowi, nawet jeśli z szeregów jego grupy wyłamie się ktoś niezwykle mu bliski. I choć historia w oczywisty sposób kojarzyć musi z “Wojną domową” z Marvela, to jednak idzie swoją własną drogą.

Co tu dużo mówić – “Injustice” to po prostu świetna rozrywka i  znakomite czytadło. W swobodzie twórczej i umiejętności konstrukcji zajmujących fabuł Tom Taylor miejscami przypomina Marka Millara (autora, co za zbieg okoliczności, wspomnianej wyżej “Wojny domowej”), ale nie czuć w tym pisarstwie millarowskiego wyrachowania i pewnej dozy twórczej kalkulacji. Scenarzysta wydaje się zresztą wciąż uciekać od tych pułapek, co widać choćby po jego nowszych seriach, przede wszystkim po “DCeased”. Widocznie nie wyczerpał jeszcze twórczego paliwa, choć zdarza mu się już zadyszka (“X-Men Czerwoni”). Oby w przypadku “Injustice” starczyło tej twórczej pary również na kolejne tomy, bo jeśli tak, będziemy mieli do czynienia z jedną z najfajniejszych superbohaterskich historii z ostatniej dekady. 

Injustice. Bogowie pośród nas: Rok pierwszy

Nasza ocena: - 80%

80%

Scenariusz: Tom Taylor. Rysunki: Jheremy Raapack i inni. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Egmont 2021.

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Odrodzenie, tom 2 – samotność kosmity [recenzja]

Drugi tom “Odrodzenia” raczej nie jest tytułem, na który czytelnicy czekali z utęsknieniem. A jednak …

Leave a Reply