Gorący temat

RIP, tom 2: Maurice. Muchy zawsze lgną do gówna – niełatwy żywot gangstera [recenzja]

Pierwszy tom “RIP” okazał się w tym roku jedną z największych komiksowych niespodzianek. I dobrze się stało, że po kilku miesiącach dalej możemy śledzić historię pracowników od iście gównianej roboty.

“RIP” to komiks w równym stopniu odpychający co fascynujący. Historia ekipy czyścicieli domów po zmarłych osobach toczy się bez żadnej fabularnej taryfy ulgowej. Mało sympatyczni bohaterowie, robota dla społecznych outsiderów i jeśli tylko twórcy mają możliwość, przytaczają każdy odstręczający szczegół związany z tą profesją. Bohaterem pierwszego tomu był Derrick, który połaszczył się na cenny pierścionek i uruchomił krwawą lawinę wydarzeń, na czele z zamordowaniem nowego pracownika firmy, który okazał się działającym pod przykrywką gliniarzem. Finał, w którym bohater pierwszej historii schodzi bez fajerwerków ze sceny zostawił czytelników z większą liczbą pytań niż odpowiedzi dotyczących fabuły. A w drugiej części zamiast odpowiedzi, dostajemy jeszcze więcej zagadek.

Tym razem rzecz dotyczy najstarszego w ekipie Maurice’a, który w poprzednim tomie niespodziewanie popełnił samobójstwo zostawiając współpracowników w niemałym szoku. Teraz nadszedł zaś czas, byśmy dowiedzieli się co go skłoniło do tego drastycznego czynu. Zaczynamy lekturę od intensywnej sekwencji, przedstawiającej  Maurice’a wyrównującego rachunki  z nieznanym nam jeszcze bohaterem, a już niedługo będziemy mogli zanurzyć się w jego przeszłość, w której okazuje się on być sprawnie radzącym sobie w przestępczym świecie gangsterem. Co się wydarzyło, że koniec końców wylądował w ekipie czyścicieli? Spokojnie, na te pytania dostaniemy pełną odpowiedź, ale twórcy “RIP” to cwane bestie i kiedy już opowieść o gangsterze dobiega końca, szykują nam cliffhanger, który ma zaostrzyć apetyt na kolejny tom serii.

Po drugim tomie już wiadomo, że “RIP” to świetnie skonstruowana, złożona fabularnie historia o ludziach prowadzących życie, którego raczej nie chcielibyśmy doświadczyć. Najważniejsze jest tutaj to, że nie ślizgamy się tylko po powierzchni, tylko możemy głębiej wejrzeć w historię każdego z istotnych bohaterów. Te różne perspektywy tworzą fascynującą mozaikę pełną fabularnych zakrętów, bardzo dynamiczną, momentami niemal surrealistyczną także za sprawą specyficznej, karykaturalnej kreski Juliena Moniera. Zresztą czuć, że twórcy cieszą się tym złożonym, rozległym konceptem na serię, że nie muszą na siłę wymyślać dalszego ciągu, bo przecież główny wątek będziemy oglądać kilka razy oczami poszczególnych bohaterów. A przy tym nie jest to wcale  rzecz mocno skomplikowana, a raczej prosta sensacyjna historia, tyle że z wieloma, intrygującymi podtekstami. Co prawda drugi tom nie budzi już efektu wow jak w przypadku “Derricka”, ale nadal cieszy swoją fabułą w całej jej odstręczającej i zarazem przyciągającej otoczce. Prosimy jak najszybciej o kolejne tomy!

RIP, tom 2: Maurice. Muchy zawsze lgną do gówna

Nasza ocena: - 75%

75%

Scenariusz: Gaet's. Rysunki: Julien Monier. Tłumaczenie: Jakub Syty. Non Stop Comics 2022

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Daredevil. Znowu w czerni, tom 2 [recenzja]

Nowy tom przygód Daredevila noszącego czarny kostium to nadal dobra, przemyślana rozrywka.  Przywdzianie czarnego kostiumu …

Leave a Reply