Trzytomowa seria „Spaghetti Bros” wydana u nas przez Wydawnictwo Elemental sugeruje okładkową grafiką komiks mocno ironiczny i prześmiewczy. I w pewnym stopniu taki jest. Ale to czarny humor i ponura groteska, bo żaden z bohaterów bynajmniej nie jest bez skazy. A pełny ich obraz jest portretem – przy całej powierzchownej ironii – bardzo gorzkim.
Za cykl odpowiada w scenariuszu nikt inny, jak Carlos Trillo, który znany jest choćby z takich tytułów, jak (niedokończone u nas) „Ja, Wampir”, ale też „Chicanos”, „Bird” czy mocno erotyczne „Cicca Dum Dum”. Ma na koncie również utrzymane w podobnym klimacie, co niniejsza seria komiksy kryminalne, jak „Wielki kant”, czy jego kontynuacja „Iguana”. Jest to więc scenarzysta doświadczony, który w przyjętej konwencji już napisał to i owo. Nie powinno więc dziwić, że i tutaj radzi sobie bardzo dobrze.
„Spaghetti Bros.” cechuje specyficzna konstrukcja, bowiem każdy album składa się z krótkich, epizodycznych, kilkuplanszowych historyjek, oscylujących wokół pewnej włoskiej rodziny. A towarzystwo w niej jest doprawdy wyjątkowe. Jeden z braci to znany mafioso, drugi jest lokalnym policjantem, trzeci księdzem w miejscowej parafii. Z kolei siostry też kryją ponure tajemnice. Pierwsza zdaje się przykładną, bogobojną matką w typowym włoskim modelu rodziny (ale jednocześnie łączą ją zagadkowe zależności z pewnym gangsterem), a druga sięgnęła po największe laury kinematografii, zostając gwiazdą filmowych romansów i starannie ukrywa swoje pochodzenie oraz jakiekolwiek związki z rodziną.
Ten społeczno – kulturowo – zawodowy tygiel aż kipi od emocji. Wszak, nie zapominajmy, to gorącokrwiści Włosi, a więc emocjonalna ekspresja to ich chleb powszedni. A wzajemne zależności oraz animozje wynikające z jakże odmiennych ról społecznych, jakie wybrali, prowadzą – muszą prowadzić – do ciągłych konfliktów, napięć i mniejszych lub większych perypetii, w różnorakich rodzinnych konfiguracjach.
To swoista gorzka, czarna komedia, niestroniąca od surowych wniosków, ale i akcentowania odcieni szarości. Oceny moralne, jakie, zdawać by się mogło, będą dla nas oczywiste, szybko okazują się trudniejsze i bardziej złożone do wyartykułowania, a niewiele rzeczy (oprócz rysunku) jest tutaj czarno – białych.
Trillo bawi się swoimi postaciami, zgrabnie konfigurując je w kolejnych epizodach, odsłaniając ichniejsze przywary i sekrety, ale też obnażając zafałszowanie i hipokryzję. To w pewnym stopniu, utrzymana w krzywym zwierciadle alegoria włoskiego społeczeństwa, które często pozuje na stateczne, ułożone i głęboko religijne, jednak w praktyce niewiele z tego okazuje się czymś więcej, niż fasadą, starannie przystrojoną na potrzeby gapiów. I owszem, można psioczyć, że Trillo kreuje swoich bohaterów, jak i świat przedstawiony do bólu tendencyjne, że klisza goni kliszę, że stereotypowe przywary wyśrubowano tu do maksimum… ale to gra! To się sprawdza, po prostu. Dostajemy obraz Włochów, jaki wtłoczyła nam do głów popkultura i pal sześć, jak daleki on jest od prawdy.
Dobrze się te historyjki czyta. Czasem chwycą za gardło smutnym, gorzkim, dramatycznym akcentem, częściej wywołają szeroki uśmiech na widok księdza karcącego grzesznego brata gangstera okładaniem go krucyfiksem po głowie… Kluczowe w tym wszystkim jest to, że świetnie się to czyta, że historyjki wciągają i choć oscylują wciąż wokół bardzo podobnych tematów, to jednak nie nużą na przestrzeni całych trzech tomów.
Za kreskę w tej serii odpowiada Domingo Mandrafina, argentyński rysownik, który z Trillo podjął długofalową współpracę już w 1979 roku, i stworzyli razem takie świetne tytuły, jak choćby wspomniany na początku „Wielki kant”, czy „Iguana”.
Kreska Mandarfiny wyróżnia się przede wszystkim typową dla południowoamerykańskich twórców szczegółowością, połączoną z nieco cartoonową, karykaturalną manierą rysowania postaci. Wybór czarno – białej kolorystyki pozwala nie tylko na uwypuklenie detali, ale też na wprawną grę światłocieniem, co pozwala dosadniej kształtować klimat w poszczególnych planszach, czy kadrach. To z pewnością wpływa na silniejsze oddziaływanie na odbiorcę i potęguje wrażenia estetyczne. Mandarfina wpisuje się stylistycznie w manierę znaną choćby z prac Enrique Brecci („Alvar Mayor”), lub jego nie mniej sławnego, ale bardziej skorego do eksperymentów ojca – Alberto Brecci („Mort Cinder”). Choć wykształcił on własny styl, zwłaszcza we wspomnianym, nieco karykaturalnym ujęciu ludzkiej sylwetki i twarzy, to jednak da się dostrzec elementy styczne z pracami wspomnianych mistrzów komiksu. Ale porównania do takich tuzów traktować należy wyłącznie w ramach komplementu.
„Spaghetti Bros” to solidna, mocno groteskowa seria, balansująca na krawędzi kiczu i powagi. Seria bawiąca się stereotypami, ale robiąca to z wyczuciem i w sposób nieprzekraczający cienkiej granicy oszczerczej zniewagi. I z pewnością seria bardzo rozrywkowa, w zakresie fabuły. Graficznie to perełka dla tych, którzy lubią czarno – biały komiks. Dla takich rysunków, jak Mandarfiny (i takich fabuł, jak serwuje Trillo) z pewnością warto.
Spaghetti Bros 1-3
Nasza ocena: - 85%
85%
Scenariusz: Carlos Trillo. Rysunki: Domingo Mandarfina. Tłumaczenie: Robert Lipski. Wydawnictwo Elemental 2021 - 2022