Gorący temat

Stamtąd, sezon 1 i 2 – zagadki bez odpowiedzi [recenzja]

“Stamtąd” to serial skrojony pod wielbicieli “Zagubionych”, choć bez realizacyjnego rozmachu charakteryzującego tę pamiętną produkcję. Za to na polu fabularnych tajemnic i wciąż odkładanych w czasie odpowiedzi oba tytuły mają ze sobą wiele wspólnego. 

“Stamtąd” jest serialem, który docierał do świadomości widzów powoli, głównie z tego powodu, że został wyprodukowany przez mniej znaną, amerykańską sieć telewizyjną Epix (obecnie MGM +). Odkąd wylądował na HBO MAX jego popularność rośnie, a pokazywane na bieżąco odcinki drugiego sezonu były przez wielu fanów wyczekiwane, a potem szeroko komentowane, choć także w negatywny sposób. Coś jednak jest w “Stamtąd”, co mimo wyraźnych mielizn fabularnych, nie pozwala oderwać się od ekranu. 

Główna fabuła serialu jest prosta. Oto malutkie, amerykańskie miasteczko z tajemnicą – zamieszkują je ludzie którzy trafili do niego przejazdem, zaś potem okazuje się, że nie można z niego wyjechać, nie można uciec. Wyjeżdżając drogą z miasteczka dociera się do tego samego punktu początkowego, jakby działała tu jakaś przestrzenna pętla. Ale to jeszcze nic. Nocą na ulice miasteczka wychodzą potwory, przed którymi mieszkańcy muszą się ukrywać. Potwory wyglądają jak zwykli ludzie i dopiero w bezpośrednich interakcjach zmieniają się w przerażające bestie. To też część odpowiedzi na pytanie, czy można z miasteczka uciec na pieszo, przez okalające je lasy. Tak naprawdę jest zbyt mało czasu między dniem a nocą, aby to zweryfikować i koniec końców, przyjezdni mieszkańcy tkwią w pułapce bez wyjścia, co wcale nie oznacza, że nie próbują zmienić swojej sytuacji.

W pierwszym odcinku do miasteczka w dramatycznych okolicznościach trafia amerykańska rodzina – ojciec, matka i dwoje dzieci. Każdy, kto tu dociera poznaje obowiązujące zasady, przy których naprawdę musi się postarać o zawieszenie niewiary, bo jak zareagować na słowa, że nocą trzeba siedzieć w domu, bo na ulicach grasują potwory? Na szczęście od jakiegoś czasu w miasteczku urzęduje szeryf Boyd Stevens, którego gra dobry znajomy z “Zagubionych”, Harold Perrineau i to on wraz z Kennym, jego azjatyckim zastępcą starają się trzymać mieszkańców w ryzach. 

Jedna z początkowych scen z Boydem kroczącym ulicą miasta i oznajmiajacym przy użyciu ręcznego dzwonka nadejście zachodu słońca jest bardzo klimatyczna, a niepokój wzbudzają jeszcze różne elementy scenografii, jak choćby samochód tkwiący w pozbawionym wody basenie. Z minuty na minutę atmosfera w serialu gęstnieje, co jest także pokłosiem początkowej sceny z atakującym dziecko potworem. I właśnie  fakt, że “Stamtąd” jest w równym stopniu serialem gatunku mystery jak i momentami mocno straszącym  horrorem stanowi wyraźną różnicę w stosunku do “Zagubionych”, w których na pierwszym planie były jednak tajemnice. Natomiast w “Stamtąd” oba założenia gatunkowe funkcjonują na równych prawach.

Rzecz w tym, że to serial, a nie film i trzeba go jakoś wypełnić. Przez dziesięć odcinków pierwszego sezonu poznajemy kilkunastu bohaterów, reszta mieszkańców zaś stanowi tło. Relacje między nimi to podstawa fabuły i czasem chcielibyśmy, żeby twórcy skoncentrowali się na wyjaśnianiu tajemnic niż na kolejnych, czasami mało wnoszących do fabuły interakcjach i rozmowach, które w drugim sezonie jeszcze bardziej wypełniają odcinki serialu. Pojawiają się również nowi bohaterowi, bo do miasteczka zawitał autobus pełen pasażerów, co mocno komplikuje sytuację mieszkańców, zmuszonych na szybko tłumaczyć zasady funkcjonowania nieufnym przyjezdnym. W zasadzie w drugim sezonie przez większą część czasu odnosimy wrażenie, że fabuła stoi w miejscu, nic się nie wyjaśnia, a twórcy jeszcze dokładają kolejne tajemnice. No właśnie, co z tymi tajemnicami, które stanowią sedno “Stamtąd”?

Dlaczego z miasteczka nie można się wydostać? Czy jego mieszkańcy biorą udział w  szeroko zaplanowanym eksperymencie? A może wszyscy nie żyją i znajdują się w jakimś rodzaju limbo? Dochodzą do tego tajemnicze talizmany chroniące nocą przed potworami, zjawy i wizje, działająca w mieście elektryczność bez źródeł zasilania, a nawet teleportacyjne dziuple w drzewach (I). A to i tak dopiero początek, bo pod koniec pierwszego sezonu pokazana nam jest nowa, tajemnicza lokalizacja oraz przechwycone w sygnale radiowym słowa, które sugerują, że mieszkańcy są przez kogoś obserwowani. 

Przed drugim sezonem widzowie na pewno liczyli, że dostaną sporo odpowiedzi, ale twórcy wolą kluczyć i komplikować fabułę, dokładając kolejne tajemnice i rozwadniając fabułę, a coraz częściej stojąca w miejscu akcja zaczyna drażnić. Twórcy “Stamtąd” to jednak mistrzowie lawirowania, którzy zawsze znajdą coś, co przykuwa widza do ekranu. Jak choćby to, że potwory, które wydawały się dotąd niezniszczalne da się jednak w dość nieprzewidziany sposób pokonać. Na koniec sezonu dostajemy jeszcze cliffhanger już naprawdę rodem z “Zagubionych”, który być może zmieni reguły gry w serialu, ale jak będzie naprawdę, przekonamy się dopiero za około rok. Długo…

No właśnie, długo, bo jednak “Stamtąd” zasysa, momentami fascynuje i po prostu ciekawi, co takiego wymyślą scenarzyści, aby uzasadnić namnożenie wszystkich tajemnic, Na razie w ciągu tych dwóch sezonów serial jest na fali wznoszącej, dobrze się go ogląda, trzyma kciuki za bohaterów i czeka na wyjaśnienia, nawet jeśli z tyłu głowy mamy casus “Zagubionych” (albo z “Archiwum X”), w których twórcy uciekali od odpowiedzi jak najdłużej. I tu i tam była jedna główna lokalizacja (tam wyspa, tu miasteczko), co w pewnym momencie prowadzi do wyczerpania się z fabularnych pomysłów. Jednak “Stamtąd’ ciekawi również pod tym względem – czy uda się to wszystko jakoś klarownie wyjaśnić, czy twórcy sami zapędza się w kozi róg? Cóż, pożyjemy, zobaczymy. 

Stamtąd, sezon 1 i 2

Nasza ocena: - 70%

70%

Twórcy: John Griffin. Wystepują: Harold Perrineau, Catalina Sandino Moreno, Eion Bailey. MGM+ 2022, 2023

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Infamia – romska etiuda o dorastaniu na pograniczu dwóch kultur [recenzja]

Bardzo kusi, by określić Netflixową „Infamię” romską wersją Szekspirowskiego „Romea i Julii”. Kusi, ale chyba …

Leave a Reply