Gorący temat

The Goon, tom 4 – Dwa słowa: tak! [recenzja]

Czwarty tom przygód Zbira jest niezaprzeczalnym dowodem na nieustanny rozwój talentu jego twórcy, Erica Powella. “The Goon” to po prostu komiksowa ekstraklasa, którą trzeba znać. 

Chyba żaden poprzedni tom “The Goon” nie dostarczył tak szerokiego spektrum emocji, jak niniejszy. Eric Powell odlatuje w nim w rejony niedostępne dla innych komiksowych prześmiewców i robi to przy tym z nieustającą graficzną klasą. W czwartym tomie kolekcji nadal potrafi zaskoczyć i techniką rysunku, i formą opowieści, a przy tym zabłysnąć jako kompletnie niepoprawny satyryk mieszający z błotem, ale  z rodzajem twórczej pobłażliwości współczesne popkulturowe trendy. Prawda jest taka, że nie bawiłem się tak doskonale przy żadnym z poprzednich tomów. Aż strach pomyśleć, jak artysta wywinduje poziom w kolejnej i zarazem finałowej odsłonie swojej serii.

Pamiętamy, że nastrój z tomu na tom w “The Goon” robił się coraz bardziej posępny, a życie Zbira coraz bardziej skomplikowane. To nie była już standardowa pulpa, a pulpa przenicowana i przefiltrowane przez artystyczny zmysł Powella, które wznosiły ją na wyżynę artyzmu, ale też odzierały z uroku szalonej i nieskrępowanej niczym zabawy. A zatem dobrą wiadomością jest to, że Powell pokazuje, że nadal potrafi się bawić i robi to w taki sposób, że autentycznie zazdrościmy bohaterom, którzy nie muszą się w swoim świecie z kimkolwiek się liczyć i przestrzegać jakichkolwiek reguł. Tak jest, są tu rozdziały w którym czeka nas jazda bez trzymanki, jak w opowieści “Pokręceni ciałem, podstępni umysłem”,  w którym na dzień dobry do walki ze Zbirem i Frankiem staje grupka wymuskanych wampirów rodem z książkowo-filmowej serii “Zmierzch”. Komu mało, ten dostanie kolejną kobietę w otoczeniu Zbira, artystkę burleski D.Licję, do której fizycznej emanacji zapała gorącym uczuciem Franky. Komu dalej mało dostanie rozdział rozprawiający się w cudownie prześmieszny sposób ze światem komiksowych superbohaterów i to na kilku płaszczyznach, nie jedynie tej fabularnej. I tak, w roli superbohaterach w odpowiednio zaprojektowanych kostiumach wystąpią tu Zbir i Franky.

Kto jednak tęskni za bardziej posępną lub bardziej liryczną stroną “The Goon” ten również nie będzie zawiedziony. Mamy tutaj przejmującą opowieść z jednym z najciekawszych bohaterów serii, czyli z Sępem, która pozostawi swój ślad w duszy każdego wrażliwego czytelnika. Podobnie wypada nad wyraz poważna historia jakby z innej bajki o strajku szwaczek, a wisienką na torcie jest drugi rozdział w zbiorze “Chciwa śmierć”, w którym w dymkach, zamiast dialogów Powell umieszcza rysunki obrazujące emocje bohaterów. Efekt jest po prostu piorunujący. 

A zatem tyle pochwał, czy znajdzie się zatem łyżka dziegciu? Nie tym razem, proszę państwa. I tak nie wymieniłem tu wszystkich historii obecnych w tomie, które wcale nie ustępują tym przywołanym wyżej. Czwarta odsłona “The Goon” to przykład szalonej komiksowej bezkompromisowości, która w dziele Powella wybrzmiewa jakby od niechcenia, także dzięki bezkonkurencyjnemu tłumaczeniu Pauliny Braiter. I wcale nie jest tak, że artysta jest po prostu “na nie” i na tym opiera całą swoją komiksową drogę. Eric Powell w kwestii rysowania komiksów jest jak najbardziej “na tak”, tyle że jego “tak” wybrzmiewa trochę inaczej, z pewnym autorskim naddatkiem, które tak obrazowo ujmuje w jednym z dialogów z komiksu niezawodny w swej niepoprawności Franky. Tak jest, dosłowny cytat z jego dymku jest w tytule tej recenzji i właśnie ten cytat praktycznie mówi wszystko na temat tego, jak niezwykłym twórcą jest Eric Powell i jak niezwykłym komiksem jest czwarty tom “The Goon” razem z jego niezwykłymi bohaterami.

The Goon, tom 4

Nasza ocena: - 100%

100%

Scenariusz i rysunki: Eric Powell. Non Stop Comics 2020

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

XIII. Wydanie zbiorcze. Tom 1 i 2 [recenzja]

Po raz pierwszy czytałem „XIII” jakieś dwadzieścia lat temu, z drugiego polskiego wydania od wydawnictwa …

Leave a Reply