Gorący temat

Czerwone żniwa, tom 2: Trzeci front – alternatywna historia Europy nabiera rumieńców [recenzja]

Drugi tom trylogii „Czerwone żniwa” Pawła Majki i Radka Rusaka – „Trzeci front”, okazuje się nie tylko trzymać poziom „jedynki”, ale wręcz go przebijać. Dynamizmem, rozmachem i – co najważniejsze – mocnej rozbudowanym wątkiem fantastycznym.

Z jednej strony w „Trzecim froncie” mamy wszystko, co serwowali nam autorzy na starcie „Czerwonych żniw”. Jest tu mnóstwo akcji, jest kreowana z rozmachem wizja III wojny światowej, tym razem w momencie, kiedy Układ Warszawski napotyka niespodziewany, niezgodny z założeniami Partii zastój, gdzie wojska NATO stawiają nieoczekiwanie skuteczny opór, a Rosjanie ( i ich sojusznicy) zaczynają mieć poważne problemy przede wszystkim ze sprzętem, który odmawia posłuszeństwa. Polski oddział specjalny, którego losy śledziliśmy w pierwszym tomie znów zdaje się wpadać z deszczu pod rynnę, bowiem po wyjściu (w miarę) cało z jednej opresji, bez chwili odpoczynku rzucani są na kolejną linię frontu, tym razem do Hiszpanii, gdzie znów muszą wypruwać z siebie żyły w akcjach z pozoru niemożliwych… I tu powoli pojawiają się ich wątpliwości. Czy wojna, w której biorą udział, w której trybach są jak przysłowiowe mięso armatnie, wykrwawiający się na pierwszej linii, to tak naprawdę ich wojna? Co zyskuje Polska na wiernopoddańczej służbie komunistycznej Rosji? Ich początkowy idealizm, ich przeświadczenie o słuszności idei krzewienia socjalizmu zostaje zachwiane. Pojawiają się na nim rysy i pęknięcia, a rzeczywistość zaczyna przestawać być taka zero jedynkowa, jaka zdawała się być na początku… Żołnierski etos, przeświadczenie, ze rozkaz pozostaje rozkazem i należy go wykonać nadal motywuje ich działania i reakcje, jednak wątpliwości trawią ich coraz silniej.

Z drugiej strony frontowe problemy zaczynają chwiać delikatną strukturą układów wewnątrz Partii. Przewrót wisi na włosku, a przetasowanie na szczytach władzy – w rosyjskiej mentalności nie będące niczym nowym – zbliża się nieubłaganie. Kto zwycięży, kto przejmie władzę, kto stanie na czele najpotężniejszej ówcześnie armii świata? I jaki wpływ będzie to mieć na losy Polaków. Nie tylko naszego skromnego oddziału specjalnego, któremu w licznych powieściowych akcjach towarzyszymy, ale całego kraju, całego narodu?

Wątek fantastyczny, nadprzyrodzony rozwija się i jest zaakcentowany dużo obszerniej, niż w pierwszym tomie. Szalone eskapady w celu zdobycia starożytnych artefaktów znajdują swoje wyjaśnienie, a całe uniwersum wykreowane przez autorów zaczyna nabierać rumieńców. Jeśli ktokolwiek zarzuca pierwszemu tomowi zbytnie nagromadzenie wątków, które mogły powodować poczucie pewnego chaosu, powinien być po lekturze drugiej cześć zadowolony. Wszystko jest starannie rozwijane, wyjaśniane, uzupełniane i to bez suchej, sztampowej wykładni, ale wprowadzane powoli, konsekwentnie, w obrębie toczącej się fabuły.

Ten tom daje wiele odpowiedzi na pytania nurtujące nas po lekturze części poprzedniej, ale jednocześnie wprowadza nowe pytania, obnaża kolejne, fascynujące tajemnice. Wspaniale rozwijany jest „brytyjski wątek” , kończący nawet tom mocnym cliffhangerem. Zresztą, na znaczącą uwagę zasługują właśnie postaci agentów brytyjskiego wywiadu. Ich role podwójnych agentów – sugestywnie rozpisane, w tym tomie znajdują sprawne umotywowanie. Nie chcąc zdradzać za dużo napiszę tylko, że autorom udało się umiejętnie i sugestywnie objaśnić ich motywację, ich wybory takiej, a nie innej strony. Można śmiało założyć, że takie zdarzenia mogły mieć miejsce w prawdziwej historii, bowiem wynikają mocno z rzeczywistego kontekstu historycznego, odnoszącego się jeszcze do pokłosia II wojny światowej.

Drugi tom „Czerwonych żniw” – „Trzeci front” – okazuje się być godnym rozwinięciem nie tylko samej linii fabularnej, ale dalszą, konsekwentną kreacją uniwersum w oparciu o alternatywną historię Europy. To przykład oryginalności w kreacji, gdzie sprawność warsztatowa jest połączona z talentem i solidnym przygotowaniem merytorycznym.

Historie alternatywne fascynują, ponieważ z jednej strony muszą być maksymalnie osadzone w wyjściowym punkcie rzeczywistości, by ich późniejsze przetworzenie, przekształcenie, wydało się realne, prawdopodobne. Tutaj autorzy podeszli do zadania odpowiedzialnie i osiągnęli naprawdę zadowalający efekt. Dwutorowa akcja, z jednej strony konwencjonalnej wojny i klasycznych militarnych działań, z drugiej wątek fantastyczny, świetnie uzupełniający powieściową historię i dający możliwość szerszej kreacji fabularnej to – jak się okazuje – przepis na sukces „Czerwonych żniw”.

Z niecierpliwością czekam na zapowiadany tom trzeci i ostatni, który – mam nadzieję, okaże się finałem jedynie tej historii, a nie całego uniwersum, które będzie nadal kontynuowane w kolejnych powieściach.

Czerwone żniwa, tom 2: Trzeci front. Paweł Majka, Radosław Rusak. Wydawnictwo Znak 2020

Ocena: 9/10

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Wściek – manifest na miarę naszych czasów? [recenzja]

Firma badawcza Colossal Biosciences zapowiada nie tylko możliwość wskrzeszenia mamutów i innych wymarłych gatunków, ale …

Leave a Reply