Gorący temat

Pewnego razu gdzieś na końcu świata, tom 1: Miłość na pustkowiu – słodko gorzki smak postapokalipsy [recenzja]

Zanim znowu westchniemy z rezygnacją na widok kolejnej postapokaliptycznej historii zobaczmy najpierw, kto ją napisał.  A już widząc nazwisko cenionego, rozpoznawalnego   scenarzysty i tak spodziewajmy się niespodziewanego.

Groza, śmierć, niebezpieczeństwo – te wszystkie elementy są obecne w “komiksie ze scenariuszem Jason Aarona i rysunkami Alexandre Tefenkgi “ Pewnego razu gdzieś na końcu świata”. To pierwsza odsłona nowej serii znakomitego, amerykańskiego scenarzysty znanego z brutalnych historii i epickich superbohaterskich opowieści. Rzecz w tym, że tytuł pierwszego tomu brzmi “Miłość na pustkowiu” i rzeczywiście to uczucie łączące dwójkę młodych bohaterów jest w tej historii najważniejsze. Choć cała otoczka jest jak najbardziej postapokaliptyczna, to nie zawsze brana jest przez twórcę na serio.

Mezzo i Maceo, dziewczyna i chłopak, żyją w świecie, w którym z dawnej cywilizacji nie zostało prawie nic. Jest jednak inaczej niż zwykle, dziewczyna to doświadczona prepperka sprawnie poruszająca się po pustkowiach, natomiast chłopiec, przez lata żyjący w odosobnieniu w pozostałościach wieżowca żyje z głową w chmurach, nie wiedząc prawie nic o ciężkich warunkach na zewnątrz jego twierdzy. Staje się tak, że oboje, po ich niespodziewanym spotkaniu wyruszają na wędrówkę przez apokaliptyczny świat, a Jason Aaron tworzy wokół tego motywu niezwykłą historię, w której inne motywy gatunku są nieustannie przetwarzane tak, abyśmy mieli poczucie obcowania z postapokaliptyczną nowalijką. I tak w wielu momentach jest, także dzięki talentowi rysownika, który łączy surowość, a nawet szkicowość kreski w jakiś niezwykły sposób, że groza sytuacji ulega przejaskrawieniu, prowokując czytelnika do coraz częstszych, optymistycznych uśmiechów.

Jak na JAsona Aarona to całkiem coś nowego, inny niż zazwyczaj nastrój, bo świat który nam pokazuje co i rusz skręca w stronę postapokaliptycznej groteski. Jest zatem zarówno groźnie i zabawnie, ale też tajemniczo, bo pod koniec wybranych zeszytów dostajemy odległe futurospekcje, w których jedno z tej dwójki wędrowców jest już w wielu aspektach  całkiem innym człowiekiem. Co się wydarzy, czy miłość przetrwa, jakie tajemnice kryje ten wyludniony świat –  o tym przekonamy się w kolejnych tomach. A jak na razie mamy dowód na to, że postapokaliptyczne opowieści mogą grać naprawdę różnymi nutami. 

Momentami ta miłosna (choć ta miłość tak naprawdę długo nie może się rozpalić) historia przywodzi na myśl “Sagę” Briana K. Vayghana – ze względu na łączone w fabule humor i grozę, ale też dzięki sympatycznym, nietuzinkowym bohaterom. Tylko świat wygląda inaczej niż na przejrzystych rysunkach Fiony Staples z tej kosmicznej opowieści. W “Pewnego razu gdzieś na końcu świata”. Rysownik Alexandre Tegengki dał już się poznać ze świetnych rysunków w ‘Dobrym Azjacie” i w niniejszym komiksie widać, że ma świetną rękę zarówno do projektów postaci, jak i całej postapokaliptycznej scenerii. Bardzo dba o uwidocznienie indywidualnych cech bohaterów, a jednocześnie pozwala sobie na pewną umowność apokaliptycznego tła nie epatując szczegółami, tylko idąc w ekspresję krajobrazów. To wszystko sprawia, że historia jest wartka, pochłaniamy ją w niesamowitym tempie z zeszytu na zeszyt coraz bardziej zaintrygowani rozwojem wydarzeń.

Miłość na pustkowiu to zatem postapokalipsa nietypowa, niby w stylu young adult, ale dzięki doświadczeniu scenarzysty, wykorzystująca rożne znane motywy w bardzo świeży sposób. Może kojarzyć się z podejściem Eda Brubakera do serii “Friday”, który w tym młodzieżowym komiksie pozostał sobą i tak naprawdę uszlachetnił konwencję komiksu dla młodych czytelników. Jason Aaron zaś pokazał swoje inne oblicze, bardziej liryczno-zawadiackie niż w jego innych autorskich projektach i wyszło mu to naprawdę świetnie. Czekam na drugi tom!

Nasza ocena: - 80%

80%

Scenariusz: Jason Aaron. Rysunki: Alexandre Tefenkgi i inni. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Nagle Comics 2024

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Wonder Woman. Historia Amazonki – życie na własnych warunkach [recenzja]

W powiększonych wydaniach w ramach DC Black Label jak na razie najlepiej wypadają opowieści z …

Leave a Reply