Gorący temat

Komiksowy bezwstydnik – Michał Cholewa

Komiks to sztuka. Kropka. W polskim mainstreamie wciąż jednak pokutuje przekonanie, że opowieści obrazkowe to ułomna rozrywka dla dzieci. Starszych czytelników traktuje się z politowaniem, a stereotypowy komiksomaniak to najczęściej piwniczny nerd. Takich sceptyków nie idzie przekonać ani litanią wybitnych, nagradzanych tytułów, ani grubo ponad stuletnim dziedzictwem.

Postanowiliśmy zatem podejść do tematu od innej strony i poszukać odbiorców tego medium poza środowiskiem komiksowym, chcąc udowodnić, że czytanie “książek z obrazkami” to żaden wstyd. Dziś na serię pytań z naszego kwestionariusza odpowiada Michał Cholewa.

Od jakiego tytułu zaczęła się Twoja przygoda z komiksem?

Uczciwie mówiąc, nie pamiętam bo to strasznie trudno poukładać. Mam niezwykłe wrażenie, że gdyby cofnąć się do samego początku trzeba by było poruszać się gdzieś w okolicach „Kwapiszona” i pierwszych „Tytusów”. Może „Kajka i Kokosza” też. Potem odkryłem, że u ojca znajdują się pierwsze tomy „Thorgala” i oczywiście przeczytałem je. Przy „Alione” żałowałem…

Potem już poszło. Dostałem kolekcję „Tytusów, Romków i A’tomków” i „Kajków i Kokoszów” na większą skalę. Czytałem Baranowskiego i Szarlotę Pawel. Wtedy właściwie wszystko co mi wpadło w ręce.

Jak w Twoim otoczeniu postrzega się opowieści obrazkowe?

Ja mam szczęście do otoczenia bo realnie nie stygmatyzuje ono komiksów. Ot forma wyrazu jak każda inna. Znaczy oczywiście spotykałem się z patrzeniem na komiksy z pewnym dystansem a czasem i wyższością – ale to nigdy nie były osoby z mojego otoczenia.

Lubisz komiksy bo…

Bo są podobne książkom. Opowiadają historie, a ja lubię historie. Używają do tego innych narzędzi, ale dla mnie to dobrze – często w końcu czytając książkę myślę sobie “z tej sceny byłby dobry obraz”. W komiksie tego problemu nie ma. Ponieważ w dodatku czytam głównie komiksy powiązane z fantastyką, naturalnie stają się one dla mnie źródłem dobrych grafik z gatunku.

Ulubiony komiks, którego nigdy nie zapomnisz?

Ojej… Nie tak łatwo. Musiałbym chyba powiedzieć “Strażnicy” – ze względu właśnie na opowieść. Druga w kolejności byłaby chyba “Wieczna Wojna” – mająca historię, która bardzo mi się podobała oraz jakoś bardzo wstrzeliła mi się z kreską.

Artysta/scenarzysta, którego prace podziwiasz?

Nie siedzę w komiksach tak bardzo, żeby móc powiedzieć, że mam twórców, których dziełami się fascynuję (oprócz Christy naturalnie, ale kto nie lubi Christy). Poza tym jest tak wielu gigantów.  Być może byłby to Van Hamme ze względu na „Thorgala”, pierwszy dorosły komiks jaki przeczytałem? A może Moore za „Strażników”, „Prosto z piekła” i „Providence”?

Nie, chyba nie jestem w stanie odpowiedzieć.

Co byś polecił/a osobie w Twoim wieku, która nigdy nie czytała żadnego komiksu?

W moim wieku? Zależnie od tego jaka by to była osoba. Prawdopodobnie „Wieczną Wojnę” i „Strażników”, choć być może zaryzykowałbym „Sandmana”, uderzając podstępnie przez Gaimana, jakbym miał do czynienia z fanem. Mnie samemu nie podszedł ze względu na to,  że szata graficzna jakoś do mnie nie trafiła, ale za to jaki scenarzysta…

Ulubiona ekranizacja komiksu?

„From Hell” z Ianem Holmem i Johnnym Deppem. Bardzo do mnie przemówiła.

Michał Cholewa – doktor nauk technicznych w zakresie informatyki, pisarz, członek Śląskiego Klubu Fantastyki. Autor cyklu military science fiction „Algorytm wojny„, na który składa się sześć powieści i zbiór opowiadań. Zdobywca Nagrody im. Janusza Zajdla oraz Srebrnego Wyróżnienia Nagrody im. Jerzego Żuławskiego. Na co dzień pracuje w Instytucie Informatyki Teoretycznej i Stosowanej Polskiej Akademii Nauk.
© Foto by Michał Cholewa

Redakcja

Generalnie bardzo sympatyczni ludzie.

Zobacz także

Daniel Rosołek – osobiście nie widzę obecnie różnicy pomiędzy Ślązakiem a Polakiem [wywiad]

Z Danielem Rosołkiem, autorem powieści „Pomrok”, wydanej niedawno przez Wydawnictwo Mroczne rozmawiamy o tożsamościowych dylematach …

Leave a Reply