Gorący temat

Najlepsze książki 2022

Spośród wszystkich przeczytanych w minionym roku przez naszą redakcję książek wybraliśmy te – naszym zdaniem – najlepsze. Takie, których przegapić absolutnie nie powinniście. Lista jest ułożona w kolejności zupełnie przypadkowej, każde miejsce na niej jest równorzędne. Podzieliliśmy ją także na Premiery i Wznowienia, aby wspomnieć o tytułach niekoniecznie najnowszych, ale takich, które powróciły w minionym roku. I dobrze, że tak się stało.   

PREMIERY

Łukasz Orbitowski – Chodź ze mną. Wydawnictwo Świat Książki

„Chodź ze mną” to zaproszenie. To deklaracja Orbitowskiego, składana ustami bohaterów. Gotowość na zmiany, na odpowiedzialność, na bycie rodziną. Tytuł jest kluczem do zrozumienia podskórnego przekazu całej historii, która może i uwypukla trudy rodzinnych relacji, ale – jednocześnie, mimo ich ciężaru – podkreśla niezbywalną wartość owych relacji. Człowiek nie powinien być samotny. A kiedy znajdzie swoją bratnią dusze, swoją miłość, to powinien umieć o nią walczyć, zrobić dla niej rzeczy wielkie, rzeczy szalone. Ale też te najmniejsze, najbardziej codzienne, prozaiczne. Bo to z nich przecież składa się życie i cały urok miłości. Tej prawdziwej. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Nina Igielska – Oddech. Wydawnictwo Agora

Zachwyca w powieści język. Pomijając już umiejętność autorki do budowania i podtrzymywania napięcia, do zawieszania czytelnika w tym nerwowym, podniecającym oczekiwaniu, kiedy nijak nie potrafi on odgadnąć następnego kroku bohaterów, w „Oddechu” niejednokrotnie pojedyncze, choćby i wyrwane z kontekstu zdanie potrafi zachwycić, oszołomić. Uderzyć do głowy, niby dojrzałe wino. Bo ta proza – mimo debiutu – jest taka właśnie. Dojrzała. Przemyślana. Z jednej strony serwująca poetycki rozmach,z drugiej zaś niezwykle oszczędna. Skromna, skąpa wręcz. Już pierwsze zdanie wytrąca nas ze swoistej strefy komfortu oczekiwań i spodziewanych po okładkowym opisie emocji, sugerując, że owszem, otrzymamy opowieść niezwykłą. Ale zupełnie odmienną niż to, czego się spodziewamy. Na wielu płaszczyznach inną od tego, co oferować zwykła nam literatura współczesna. „Oddech” jest powieścią, obok której nie sposób przejść obojętnie. Fabularnie zaskakuje, prowokuje. Kusi, czasem nawet zniesmacza. Nieodrodnie zachwyca stylistycznie, pokazując zakres warsztatu autorki, jej panowanie nad historią, ścisłą kontrolę nad własnym stworzeniem. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

 John Langan – Poławiacz. Wydawnictwo Vesper

Langan kreuje historię magnetyzującą, która przyciąga nas i hipnotyzuje poprzez wpojenie nam pragnienia oczekiwania na to, co się wydarzy. A wiemy, praktycznie od pierwszych stron, że coś się wydarzy. Musi wydarzyć. A to gorączkowe oczekiwanie okazuje się być przyczółkiem do budzącego się w odbiorcy podskórnego lęku. Bo nagle to, co nas otacza, to co znane i pozornie bezpieczne może okazać się zupełnie czymś innym. Obcym. Niedookreślonym. Znaleźć tu można odniesienia do klasyki grozy (znów, by nie powtarzać, odsyłam do książkowego Posłowia), ale też odkryć można oczywiste i jakże obecne we współczesnym horrorze nawiązania (choćby w niuansach) do Lovecrafta. Jednak nie w jakże częsty, toporny i nazbyt bezpośredni sposób, ale w subtelnych wtrąceniach, w sposobach budowania tła, a nawet kreowaniu całości fabuły. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Anna Musiałowicz – Śnieg jeszcze czysty. Wydawnictwo Stara Szkoła

Powieść Musiałowicz zaskakuje wrażliwością. To historia, która zaczyna się od zdarzenia tragicznego, które nie tylko determinuje dalsze losy bohaterów, ale też buduje specyficzny, surowy, ale jednak autentyczny obraz polskiej wsi. I to nie tylko w okresie PRL-owskim, ale, może jeszcze, w jakimś stopniu, także w czasach obecnych. Bo echa wydźwięku książki Musiałowicz zdają się – w mniejszym lub większym zakresie – rezonować z tragediami, które przecież wciąż się zdarzają, wynikłe z ograniczeń tradycji, niedostatku właściwej edukacji, wypadkowej dobrych chęci, a zarazem braku możliwości, braku umiejętności. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Anna Maria Wybraniec – Wilgość. Wydawnictwo Vesper

Zachwyca w tych opowiadaniach niezwykłe wyczucie językowe, a zarazem oszałamiająca wprawność w jego używaniu. Budowanie obrazu emocji na bazie metafor, czasem ujmującego słowotwórstwa, nadającego pozornie niezgrabnym zlepkom liter nowe, wyraźne i zaskakująco adekwatne znaczenie to domena, którą autorka „Wilgości” opanowała w pełni i nie boi się tegoż instrumentarium używać, by snuć przede wszystkim opowieść o człowieku. I o tym, co się w nim kryje. Jest tu głębokie poszanowanie humanizmu z równoczesnym poszanowaniem religii, które nie równoważy się jednakże ze ślepą akceptacją, ale jest bardziej poszukiwaniem, próbami zrozumienia, pojęcia tego, co z definicji zdaje się niepojęte. Wyczuwalne są echa przeszłości, bagażu doświadczeń, ale tych doświadczeń z dzieciństwa, z wczesnego okresu poznawczego, na które składa się poznawanie świata, określanie go, odkrywanie nazw rzeczy, a czasem też – przez ich nieznajomość – nadawanie im nowych znaczeń i określników. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

 Łukasz Kucharczyk – Granty i smoki. Wydawnictwo Pewne

Fantastyka humorystyczna jest chyba najtrudniejszym do tworzenia gatunkiem. Tak łatwo bowiem popaść w przesadę, otrzeć się (lub zupełnie mu ulec) o kicz, wypoczwarzyć własny przekaz, albo zbyt mocno skupić się na humorystycznej fasadzie, by w efekcie pod nią, poza nią nie kryło się nic więcej. Szczęśliwie, Kucharczykowi udaje się uniknąć wszystkich tych mielizn. Jego proza jest napisana z wyczuciem, wysmakowana, intertekstualna i przebogata w odniesienia popkulturowe, których wyławianie z satyrycznych opowiadań są niewątpliwie wartością dodaną w tej publikacji. Widać, że autor kocha popkulturę, szczególną estymą darząc fantasy we wszelkich odmianach i nieustannie w swojej prozie żongluje rozpoznawalnymi motywami z literatury podmiotu. Od tytułu, stanowiącego parafrazę jednej z najważniejszych gier fabularnych „Lochy i smoki” ( Dungeons & Dragons), poprzez liczne nawiązania do klasycznych cykli fantasy, jak „Wiedźmin”, czy „Władca Pierścieni”, aż po odniesienia dla powszechnie znanych baśni i legend (m.in. Aladyna, czy „Ali-baby i 40 rozbójników). Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Colin Insole – Epifanie. Wydawnictwo IX

To proza niezwykle nastrojowa, poetycka, wspaniale budująca literacki sztafaż na podbudowie opisów przyrody, natury, z jej na równi potęgą, co kruchą ulotnością. Sięga Insole po emocjonalne rozterki człowieka, po ślady jego traum, po zaburzenia w funkcjonowaniu psychiki. Sięga po wypaczenia aparatu postrzegania, które z jednej strony, być może, zniekształcają, deformują oczywistość, a może – z drugiej strony – uwrażliwiają na tyle, by zdołał bohater zajrzeć za osnowę rzeczywistości? Co jest bowiem realne, co możemy uznać za pewnik, za stałą naszej rzeczywistości? A co za wypadkową interpretacyjną naszych – jakże kalekich, samych w sobie – zmysłów? Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Praca zbiorowa – Utopay. Wydawnictwo Harde

Zauważalna nieporadność, zgoła nie tyle literacka, co właśnie gatunkowa pojawia się u autorów, którzy nie pisują na co dzień fantastyki, albo przynajmniej z niej stricte nie wyrośli, lub nie tworzyli jej niegdyś z powodzeniem. Ci “fantastyczni” twórcy okazują o wiele większą biegłość w kreacji świata przedstawionego, z założenia mniej bezpośrednią, wykładniczą, mocniej wplecioną w treść, w samą opowieść. Wręcz organicznie z nim związaną. Skupiają się na nakreślonej historii, na rysie fabularnym, a sam sztafaż świata przedstawionego – jak najbardziej fantastyczny – pojawia się u nich nie tyle jako główna oś utworu, ale właśnie jako jego starannie zaimplementowane, ale nie usilnie wyeksponowane na pierwszy plan, tło. Twórcy ci są bardziej skłonni do literackich eksperymentów, ich opowiadania cechuje z gruntu inna świeżość koncepcji, wrażliwość kreacyjna, bo nie muszą sami sobie (a tym samym odbiorcom) tłumaczyć od podstaw konstrukcji świata przedstawionego, ale wizualizując go mimochodem, w tle, po prostu snują w jego ramach opowieść. A wraz z rytmem tej opowieści, i my ową scenerię poznajemy. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

 

Piotr Kwiatkowski – Street Art Polska. Wydawnictwo Arkady

To nie jest książka krytyczna. Nie ocenia street artu w Polsce, nie analizuje jego genezy, struktur, kierunków rozwoju. To raczej relacja fascynata, który zanurzył się w polską sztukę uliczną, dotarł do jej krzewicieli i pozwolił im opowiedzieć o sobie i o swoich pracach. I dowiedział się, że w dużej mierze… street art nie istnieje. Przynajmniej w Polsce i przynajmniej w oczach samych jego twórców. Dlaczego? O tym już poczytacie w środku. I pooglądacie, bo w znacznym zakresie, w tej publikacji, oprócz słów od jednej i drugiej strony, gros przestrzeni zajmują obrazy. Ilustracje. Zdjęcia. W tej książce to sztuka wychodzi na pierwszy plan, to dzieła mają przemawiać. A ich autorzy niejako pozostają w cieniu. Bynajmniej nie zapomniani, ale postrzegani przez to właśnie, co tworzą.

I wyszło świetnie. Zwłaszcza, że oczywista forma albumowa pozwoliła na pokazanie rozmaitych twarzy tej dziedziny artystycznej ekspresji. Cała recenzja TUTAJ.

Sprawdź, gdzie kupić:

Kai Bird, Martin J Sherwin — Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej. Wydawnictwo Replika

Nagrodzona Pulitzerem, wybitna biografia ojca bomby atomowej. Po zrzuceniu przez Amerykanów bomby atomowej na Hiroszimę, Robert Oppenheimer okrzyknięty został najsłynniejszym naukowcem swego pokolenia. Dla wielu stał się także współczesnym ucieleśnieniem mitu o Prometeuszu, człowiekiem zmagającym się z konsekwencjami postępu naukowego, do którego przyłożył rękę.

Pierwsza połowa XX wieku była złotym okresem fizyki teoretycznej, jednak obserwując w praktyce konsekwencje własnych odkryć, Oppenheimer stanowczo sprzeciwił się dalszemu rozwojowi broni atomowej, w szczególności bomby wodorowej. Krytykował plany sił powietrznych dotyczące potencjalnego przeprowadzenia niewyobrażalnie niebezpiecznej dla ludzkości wojny nuklearnej. Książka dogłębnie przedstawia życie i czasy Roberta Oppenheimera, ujawniając wiele zdumiewających i bezprecedensowych szczegółów, intryg i napięć. To portret genialnego i ambitnego, a zarazem złożonego i pełnego wad człowieka, który na zawsze zmienił świat. Już wkrótce premiera filmu w reżyserii Christophera Nolana. W rolach głównych wystąpią m.in. Cillian Murphy, Robert Downey Jr., Matt Damon i Emily Blunt. [opis wydawcy]

Sprawdź, gdzie kupić:

Paul Davies – Co pożera Wszechświat. I inne zagadki kosmosu. Copernicus Center Press

Czy przestrzeń ma prędkość, a czas – kształt? Czy możliwa jest podróż w czasie i powstawanie czegoś z niczego? Kilkanaście lat temu w gwiazdozbiorze Erydanu odkryto dziwnie pusty fragment nieba, który zgodnie z obecnymi modelami kosmologicznymi nie powinien istnieć – zupełnie jakby coś „pożarło” kawałek wszechświata. Czym jest ta gigantyczna pustka i jak powstała? To tylko jedna z wielu zagadek, z którymi zmagają się współcześni kosmologowie. Choć dzięki postępom fizyki i astronomii potrafimy prześledzić życie i śmierć gwiazd, usłyszeć drgania czasoprzestrzeni i dostrzec łunę Wielkiego Wybuchu, kosmos wciąż kryje przed nami wiele tajemnic, na czele z tą najważniejszą – jak powstał wszechświat i życie. Co pożera wszechświat? czyta się jak najlepszą powieść kryminalną. Rolę detektywa gra w niej słynny fizyk, Paul Davies, który błyskotliwie i z gawędziarską swadą prowadzi nas od zagadki do zagadki, proponuje i rozważa możliwe odpowiedzi, ale i stawia kolejne znaki zapytania. [opis wydawcy]

Sprawdź, gdzie kupić:

WZNOWIENIA

Robert Holdstock – Las ożywionego mitu. Wydawnictwo Fantastyczne Terminus

Las ożywionego mitu” to lektura z jednej strony fascynująca, z drugiej – pouczająca. Pokazuje w pewnym stopniu nasz, cywilizacyjny rozwój i naszą zależność od mitów, które – czy tego chcemy, czy nie – są częścią naszej tożsamości kulturowej, choćby jako nie ważne, jak odległe, echa. Ale są obecne, mają wpływ na nas, na nasze postrzeganie rzeczywistości, na kształtowanie się naszej psychiki, dostępnych nam narzędzi i mechanizmów analizy otaczającego świata. Wszystko z czegoś wynika, powstaje z tego, co je poprzedza, co staje się przyczółkiem, podwaliną. Podróż Stevena za utraconą miłością, za pragnieniem odnalezienia ukochanej, to tak naprawdę, w dużej mierze alegoryczna, choć zarazem brutalnie dosłowna, jego podróż w głąb siebie. Do istoty własnego pochodzenia. I już nie rzecz nawet w korelacji Urscumuga i ojca, już nawet nie rzecz w destrukcyjnej postawie i zachowaniach brata. Steven cofa się, w trakcie podróży przez las Ryhope w głąb siebie samego, by dostrzec, poznać, zrozumieć to, co jest jego własną istotą. „Las ożywionego mitu” to niejako jungowska podróż do zrozumienia tego, co czyni nas takimi, jacy jesteśmy, odziera nas z kulturowych naleciałości, z bagażu doświadczeń i życiowych obwarowań, jakimi nasiąkamy poprzez funkcjonowanie w danym społeczeństwie, w danej kulturze. A pozostanie z nas tylko surowe, pierwotne „ja”. To, kim jesteśmy naprawdę. Jacy naprawdę jesteśmy. A to może być niezwykle oczyszczające – jeśli nauczymy się z tego czerpać. Jeśli będziemy mieć na to odwagę. Bohaterowie powieści – kolejno – ja mają, co nie zawsze owocuje dla nich korzystnie. Ale – niezmiennie – próbują. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Robert McCammon – Magiczne lata. Wydawnictwo Vesper

Udało się McCammonowi nakreślić portret na wskroś autentyczny, szczegółowy, pokazany z rozmachem kreacji, ale i z pieczołowitością skupienia na detalach. A wszystko to oczami dwunastolatka, który – ze strony na stronę, dzień po dniu pewnego gorącego, leniwego lata, coraz bardziej traci swoją niewinność. Dzieciństwo mija nieubłaganie i raz utracone, nie wróci nigdy. Cory to wie, wiedzą to jego przyjaciele, dlatego starają się wycisnąć je jak cytrynę. Póki mają jeszcze czas. Ci, którzy jeszcze go mają.

McCammon to pisarz gatunkowy, więc śmiało korzysta z dobrodziejstwa, jakie daje mu gatunkowy sztafaż. Wprowadza elementy czysto fantastyczne (jak tajemnicze zwierzę z zaginionego świata, które chłopcy spotykają w wędrownym lunaparku), czy horroru (nie tylko samochód widmo, ale też odniesienia do jakże obecnej w kulturze południowych stanów religii voo doo). I są to wątki na tyle silne, że nie tylko dopełniają powieść, nie tylko uzupełniają ją jako elementy tła, ale stanowią jej integralną część, starannie zaimplementowaną i mającą znaczący wpływ na całość fabuły – jak choćby koszmary śnione przez ojca Cory’ego, związane z głównym wątkiem kryminalnym w powieści. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

William Hjortsberg – Harry Angel. Wydawnictwo Vesper

Harry Angel urzeka stylem. Starannym budowaniem napięcia, podsuwaniem kolejnych tropów, które okazują się nie rozwiązaniem, ale następną i następną zagadką. Świetnie gra na naszych emocjach, odnosząc się do naszych osobistych, czytelniczych skojarzeń. Hjortsberg rozgrywa całe fabularne rozdanie standardami, ogranymi już – zdawałoby się – kliszami, ale co jest kluczem do pojęcia fenomenu jego dzieła – kliszami dwóch różnych gatunków, których połączenie w jedną całość okazuje się być właśnie tą iskrą, dzieło przeciętne wynoszącą na wyżyny. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Wojciech Gunia – Miasto i rzeka. Wydawnictwo Dom Horroru

Proza Guni jest niezmiernie fascynująca ze względu na możliwe ścieżki interpretacyjne i poszukiwanie znaczeń, co do których to poszukiwań autor odruchowo prowokuje, samemu je prowadząc w obrębie literackiego dzieła. I choć pierwsza z nowel ma postać zbyt niewpasowaną w wybraną konwencję, a przez to aż nazbyt dopowiedzianą, dla uwiarygodnienia jej samej i jej motywacji – tak nie sposób nie uznawać całego zbioru za dzieło co najmniej bardzo dobre. I niezmiennie warte uwagi. Stylistycznie to proza znakomita, to przykład umiejętnego budowania klimatu, to gra atmosferą przedkładana nad żywiołowość zdarzeń i pęd fabuły. „Miasto i rzeka” to proza subtelna, ale chyba najprzystępniejsza rzeczywiście z wszystkiego, co Gunia dotychczas opublikował. Najbliższa – szczególnie w pierwszej, tytułowej historii – powszechnie znanym kodom kulturowym może stanowić doskonały wstęp do twórczości pisarza wybitnego i wciąż jeszcze nie docenionego w stopniu należytym przez szersze grono czytelnicze, jak i przez krytykę (poza fandomową). A może, zwyczajnie, twórcę jeszcze nieodkrytego, który cały czas jeszcze na owo „odkrycie” literackie czeka? Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Scott Smith – Ruiny. Wydawnictwo Vesper

„Ruiny” to powieść, która radzi sobie przede wszystkim w warstwie klimatu. Poczucie osaczenia, osamotnienia, beznadziei, wynikającej z tragicznego położenia – to wszystko dawkowane jest ostrożnie, z pietyzmem, narastając z każdą kolejną stroną. I wywierającą niesamowite wrażenie. Tak naprawdę bezradność bohaterów jest przerażająca, bowiem łatwo ją nam – czytelnikom – skonfrontować z dowolną, hipotetyczną sytuacją, w jakiej sami moglibyśmy się znaleźć. Mniej, lub bardziej prawdopodobną, jednak zawsze skupiającą się na naszej niemocy wobec zagrożenia. I sprawdza się tu – jak w każdym dobrym horrorze – że przeraża najbardziej to, co w jakiś sposób możemy uznać za afirmację naszych własnych, wewnętrznych lęków. Cała recenzja TUTAJ

Sprawdź, gdzie kupić:

Redakcja

Generalnie bardzo sympatyczni ludzie.

Zobacz także

Subiektywne podsumowanie roku 2023 – Komiksy – Serie kontynuowane

Miniony rok obrodził pokaźną ilością znakomitych komiksów. O najlepszych (w naszej redakcyjnej opinii) tytułach / …

Leave a Reply